Nikt nie przeżył katastrofy wahadłowca
Amerykańska agencja kosmiczna NASA oświadczyła w sobotę, że wszyscy astronauci znajdujący się na pokładzie wahadłowca Columbia najprawdopodobniej nie żyją. "Nie wydaje się, by ktokolwiek przeżył" - powiedział astronauta Bill Readdy, odpowiedzialny w NASA za loty kosmiczne, na
specjalnej konferencji prasowej w Houston.
Szef NASA Sean O'Keefe oświadczył, że "jak na razie nic nie wskazuje na to, by katastrofa Columbii spowodowana została przez cokolwiek, lub kogokolwiek, na Ziemi". Poinformował on, że utworzono specjalną, niezależną od NASA komisję śledczą do badania przyczyn eksplozji wahadłowca, który rozpadł się w sobotę około godz. 15 czasu polskiego nad Teksasem, podchodząc do lądowania.
Zdaniem Readdy'ego, w tym momencie za wcześnie jest jeszcze na spekulacje na temat przyczyn katastrofy. Media snuły początkowo przypuszczenia co do ewentualności ataku terrorystycznego lub sabotażu. Pojawiły się one w związku z tym, że jednym z członków załogi był pierwszy izraelski astronauta pułkownik Ilan Ramon.
O'Keefe nazwał katastrofę tragicznym dniem dla NASA, dla rodzin ofiar i dla całego narodu. Poinformował, ze prezydent Bush rozmawiał przez telefon z rodzinami zabitych astronautów. Flagi narodowe we wszystkich budynkach rządowych w USA zostały opuszczone do połowy masztu.
O'Keefe po raz kolejny zaapelował, aby nie dotykać szczątków wahadłowca, które spadły na ziemię na wielkim obszarze kilku tysięcy kilometrów kwadratowych. Moga zawierać one toksyczne substancje.(ck)