NIK:"Raport otwarcia" - propagandą na polityczne zamówienie
Minister skarbu Piotr Czyżewski nie wniósł
żadnych zastrzeżeń do wystąpienia pokontrolnego NIK. Tymczasem
dokument nie zostawia suchej nitki na autorach słynnego "Raportu
otwarcia" z maja ub. r., który jest dziełem jego resortu - pisze
"Gazeta Wrocławska".
07.07.2003 | aktual.: 07.07.2003 06:23
Minął właśnie termin, w którym minister mógł złożyć zastrzeżenia do ustaleń będących wynikiem kontroli, którą po publikacji "Raportu otwarcia" zleciła Izbie sejmowa komisja skarbu. Przeprowadzono ją we wszystkich 22 spółkach, które opisano w "Raporcie" - dowiedziała się gazeta od rzeczniczki NIK Małgorzaty Pomianowskiej.
Wybiórczość, nierzetelność, dezinformacja, błędy i przeinaczenia, rozmijanie się z prawdą, sprzeczność z faktami - to tylko niektóre z określeń, których użyto w pokontrolnym dokumencie NIK - podaje dziennik.
"Raport otwarcia" miał uzasadnić personalną czystkę, jakiej w spółkach skarbu państwa dokonała rządząca koalicja SLD-UP-PSL. Prawdę nadzwyczaj swobodnie mieszano z kłamstwem pod doraźną i propagandową potrzebę kompromitacji rządów AWS - twierdzi "Gazeta Wrocławska".