PolskaNIK powinien skontrolować prezesa NIK?

NIK powinien skontrolować prezesa NIK?

Szef Najwyższej Izby Kontroli Mirosław
Sekuła lubi podróże za publiczne pieniądze - oburza się "Super
Express". W tym roku już osiem razy był w zagranicznej delegacji.
Odwiedził m.in. Albanię, a lada odzień wybiera się do Chin.

20.09.2006 | aktual.: 20.09.2006 03:38

Na dotychczasowe wojaże Sekuły podatnicy wydali już 83,2 tys. zł. Na Ukrainie (29-30 stycznia; koszt: 13,6 tys. zł) i w Danii (31 maja - 2 czerwca; 13,7 tys. zł) towarzyszyły mu dwie osoby. W marcu br. do słowackiej Lubovni wybrało się z szefem 7 osób. Za wyprawę zapłacono tylko 1,7 tys. zł, bo na Słowację nie trzeba latać samolotem.

Po co NIK-owi współpraca z albańskim Najwyższym Organem Kontroli? Albania to kraj przeżarty korupcją, w którym gangi mają więcej władzy niż państwowe instytucje. Chcielibyśmy przekazać część naszych doświadczeń Albańczykom - tłumaczy rzecznik NIK-u Małgorzata Pomianowska.

Tylko dlaczego mamy za to płacić? - denerwuje się dziennik. Marcowa wizyta prezesa w Tiranie kosztowała nas 14,1 tys. zł Jeszcze droższy będzie wyjazd do Chin, planowany na 24-29 września. A jest to kraj, w którym wykonuje się publicznie karę śmierci, a poziom korupcji jest jednym z najwyższych na świecie. Z Chinami utrzymujemy kontakty od kilku lat- tłumaczy rzecznik i dodaje: Chińczycy mają spore doświadczenia w zakresie kontroli środowiska.

Od 27 sierpnia do 2 września delegacja Izby (bez prezesa) przebywała w Mongolii. Poszło na to kilkanaście tysięcy złotych. Cel? Mongolia zaczyna budować instytucje kontrolne. Poprosili nas o pomoc- tłumaczy Pomianowska. Oczywiście znowu za nasze! - konkluduje "Super Express". (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)