NIK donosi na pocztę
Gigantyczne
opóźnienia, gubienie przesyłek, lawiny skarg od klientów. To nie
efekt strajku listonoszy. Tak Poczta Polska funkcjonuje według
Najwyższej Izby Kontroli na co dzień - pisze "Gazeta Wyborcza". Dziennik przedstawia część z raportu Najwyższej Izby Kontroli dotyczącego Poczty Polskiej.
Raport NIK na temat Poczty Polskiej nie jest jeszcze upubliczniony i nie wiadomo, kiedy to nastąpi. Dotarła do niego "Gazeta". Izba badała sytuację firmy w ubiegłym roku oraz w pierwszym kwartale obecnego. Kontrolerzy przyglądali się przede wszystkim, jak firma realizuje nową strategię rozwoju. Ma ona utrzymać molocha na pozycji numer jeden po uwolnieniu rynku usług pocztowych. A monopol Poczty ma być zniesiony już za dwa lata.
Tymczasem według NIK Poczta zupełnie nie jest do tego przygotowana. Po dojściu PiS do władzy posadę stracili szef Poczty Tadeusz Bartkowiak mianowany na to stanowisko jeszcze za rządów SLD (zastąpił go w grudniu Zbigniew Niezgoda) oraz większość członków rady nadzorczej. To właśnie Bartkowiak był odpowiedzialny za reformy w Poczcie.
Poczta - pisze dziennik - przede wszystkim marnuje pieniądze na wynagrodzenia. W ramach restrukturyzacji w 2005 r. odwołano 451 osób ze stanowisk kierowniczych, od dyrektorów generalnych po naczelników urzędów pocztowych. Problem w tym, że nie zwolniono ich, lecz przesunięto na inne stanowiska z zachowaniem dotychczasowego wynagrodzenia - średnio 10 tys. złotych brutto miesięcznie. Jednocześnie na stanowiska kierownicze powołano 790 osób. Według ustaleń NIK te zmiany spowodowały wzrost wynagrodzeń o 1,5 mln złotych miesięcznie. Wzrost liczby kierowników kosztuje według Izby PP w tym roku 20 mln złotych.
Zdaniem NIK zmiany kadrowe "nie sprzyjały" normalnemu funkcjonowaniu firmy. O ile jeszcze trzy lata temu Poczta doręczała terminowo niemal 94% przesyłek priorytetowych, to w ostatnim kwartale ubiegłego roku już niecałe 71%.
Podobnie jest ze zwykłymi listami. Dwa lata temu listonosze doręczali terminowo ponad 91%, a w ostatnim kwartale 2005 r. już tylko niecałe 63%.
Poczta na potęgę zaczęła też gubić listy polecone (straciła ich w 2005 aż 20 tysięcy, czyli o połowę więcej niż rok wcześniej) i paczki (9,1 tys., wzrost o 55,2%).