Nigdzie się nie ukryjesz. Służby śledzą cię nawet w tej chwili
Zadzwonisz do znajomego, wypłacisz pieniądze z bankomatu, wyślesz list, wejdziesz do internetu, czy po prostu pójdziesz na spacer – wystarczy, że zrobisz jedną z tych rzeczy i nigdzie się nie ukryjesz. – Już teraz inwigilują nas niemal na każdym kroku – mówi WP gen. Roman Polko. A po zamachu we Francji służby specjalne domagają się jeszcze większej kontroli nad obywatelami.
09.01.2015 | aktual.: 09.01.2015 15:11
Po tym jak we Francji terroryści zastrzelili 12 osób, szef brytyjskiego kontrwywiadu ogłosił, że służby bezpieczeństwa potrzebują większych narzędzi inwigilowania obywateli, by chronić ich przed zamachami. - Mamy do czynienia z bardzo poważnym poziomem zagrożenia, które jest trudne do zwalczania - powiedział Andrew Parker i przekonywał, że służby muszą mieć większe uprawnienia w kwestii nadzoru komunikowania się terrorystów w internecie.
Eksperci jednak ostrożnie podchodzą do takich propozycji. – Służby często wykorzystują pojedyncze wydarzenia – jak zamach w Paryżu – by poszerzać swoje i tak ogromne uprawnienia. A wystarczy, że dobrze korzystałyby z już dostępnych metod – mówi WP gen. Roman Polsko. Jego zdaniem, gdyby Francja wykorzystała wszystkie już teraz dostępne środki służące inwigilacji, do zamachu by nie doszło.
Były dowódca jednostki antyterrorystycznej GROM twierdzi, że człowiek już teraz nie może się ukryć przed służbami. – Jesteśmy śledzeni na każdym kroku przez wiele różnych służb. Sposobów jest mnóstwo. Tylko ktoś żyjący w głuszy, bez żadnych urządzeń elektronicznych, miałby szansę na ukrycie się przed służbami - mówi gen. Polko.
Wojsko, policja, jednostki antyterrorystyczne dysponują niemal nieograniczonym wachlarzem sposobów inwigilacji. Na ulicach śledzi nas oko kamery. Nie tylko miejskiej. – Można wykorzystać kamery na prywatnych budynkach, bankach i sklepach – wylicza gen. Polko. Służby wykorzystają każdy nasz ruch. Wystarczy, że wypłacimy pieniądze z bankomatu lub zapłacimy kartą w sklepie – funkcjonariusz już ma sygnał, gdzie jesteśmy.
Zadzwonimy z telefony komórkowego? – Komórka loguje się w określonym miejscu, a sieci komórkowe mają obowiązek przechowywać dane o naszych rozmowach i sms-ach przez kilka lat. I muszą udostępniać je służbom – mówi Roman Polko. Zarówno e-mail, jak i list wysłany tradycyjną pocztą może zostać przechwycony przez funkcjonariuszy w każdej chwili. Mogą go przeczytać i nawet się o tym nie dowiemy.
Przez przypadek użyjemy jednego ze słów-kluczy, a już nasza rozmowa jest nagrywana, a sms brany pod lupę. – Służby mają całą listę słów, które mogą budzić podejrzenia. Wiadomo, że terroryści nie używają słów „zamach” czy „bomba”, ale mają swoje kody. I tego szukają służby – ujawnia ekspert ds. terroryzmu. A jeśli ktoś znajdzie się w pobliżu miejsca przestępstwa i funkcjonariusze znajdą jego włos czy odcisk palca, od razu wciągany jest na listę osób, które trzeba bardzo dokładnie sprawdzić i monitorować w przyszłości.
Nawet czytając teraz ten tekst, jesteście śledzeni, a służby w każdej chwili mogą zacząć was podsłuchiwać. Wystarczy, że wpiszecie w wyszukiwarkę słowo-klucz…