Nieznani sprawcy wykłuli oczy jeżowi
Nieznani sprawcy wykłuli młodemu jeżowi oczy i porzucili. Poranione zwierzę w lesie w okolicach Zgierza znalazła spacerowiczka i przyniosła je do miejscowego schroniska dla zwierząt.
22.10.2009 | aktual.: 22.10.2009 10:51
- Jeżyk był w bardzo złym stanie, miał wykłute oczy, w świeżych ranach żerowały już robaki - mówi Elżbieta Andrzejewska, prezes fundacji Medor, zarządzającej schroniskiem. - Natychmiast przewieźliśmy je do weterynarza, który usunął pasożyty i zdezynfekował rany.
Niestety oczu nie dało się uratować. Zwierzę do końca życia będzie musiało pozostawać pod opieką ludzi.
Na razie nie wiadomo, kto dopuścił się bestialskiego czynu. Pracownicy schroniska chcieliby wierzyć, że to zwierzęta wyrządziły jeżykowi krzywdę, jednak precyzja zadanych ran wskazuje, że było to dzieło człowieka.
Niewidome zwierzę powoli wraca do zdrowia.
- Ciągle się boi, jednak wystarczy postawić mu miseczkę z jedzeniem, a od razu wychodzi w wydrążonej w sianie norki - mówi Elżbieta Andrzejewska. - Szczególnie lubi kocią karmę i oczywiście jabłka. Gdy dojdzie do siebie, poszukamy dla niego opiekuna. Mamy nadzieję, że pomogą nam władze miasta. W końcu jeż to symbol Zgierza.
Poraniony jeżyk to niestety nie pierwszy przypadek ludzkiego okrucieństwa, z którym zetknęli się pracownicy schroniska.