Nieznajomy imprezowicz: dziecko uderzyło w wersalkę
Zarzut spowodowania ciężkich obrażeń u 5-miesięcznego chłopczyka, który zmarł w bełchatowskim szpitalu przedstawiła wstępnie policja pewnemu 20-latkowi. Mężczyzna przyznał się, że upuścił niemowlę, które - według niego - uderzyło główką o wersalkę. Do tragedii doszło w nocy z soboty na niedzielę w domu w jednej ze wsi w gminie Szczerców k. Bełchatowa w woj. łódzkim, gdzie odbywała się alkoholowa impreza. Matka, która nie uczestniczyła w imprezie - przyjęła jednak nieznajomego gościa. Potem powierzyła mu 5-miesięczne dziecko. Gdy wróciła, mężczyzny już nie było, a dziecko było sine. Zmarło w szpitalu.
20-letni Kamil P. ma zostać przesłuchany w prokuraturze, która ostatecznie zdecyduje, jaki zarzut zostanie mu przedstawiony. Jeśli go nie zmieni, mężczyźnie grozić będzie kara od dwóch do 12 lat więzienia. Ostateczna przyczyna śmierci niemowlęcia znana będzie po przeprowadzeniu sekcji zwłok - poinformowała Mirosława Kraszewska z łódzkiej policji.
Policjanci zatrzymali podejrzewanego o spowodowanie śmierci dziecka 20-latka. Mężczyzna był nietrzeźwy; miał 0,67 promila alkoholu w organizmie. Po wytrzeźwieniu, w trakcie przesłuchania przez policjantów, przyznał się do spowodowania obrażeń u dziecka. Utrzymywał, że upuścił chłopczyka, który - według niego - miał uderzyć główką o wersalkę.
Policjanci przedstawili mu zarzut spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu dziecka, w wyniku którego nastąpił jego zgon. O ostatecznym zarzucie zdecyduje jednak prokurator.
Funkcjonariusze przeprowadzili oględziny miejsca zdarzenia, pobrali próbki śladów biologicznych z opuszków palców i paznokci zatrzymanego mężczyzny. Przesłuchano również matkę. Kobieta była trzeźwa.