Niezły gips ze zwolnieniami
Stacje pogotowia w Łódzkiem nie chcą wystawiać zwolnień lekarskich pacjentom, którym założyły gips. Chory z nogą w gipsie musi więc iść po zwolnienie do lekarza rodzinnego lub poradni ortopedycznej.
18.01.2006 | aktual.: 28.05.2018 14:54
Tymczasem ostatnio codziennie kilkuset mieszkańców regionu łamie ręce i nogi na oblodzonych chodnikach i jezdniach. Tylko do Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Łodzi zgłasza się średnio około stu osób ze złamaniami.
- Pośliznęłam się i złamałam nogę. Sąsiad zawiózł mnie na pogotowie - mówi łodzianka Henryka Dratwa. - Dopiero w domu zorientowałam się, że kartka, którą tam dostałam, nie jest zwolnieniem. Musiałam pojechać do przychodni, gdzie czekałam w długiej kolejce.
Bogusław Tyka, dyrektor łódzkiego WSPR, tłumaczy, że przy tak dużej liczbie pacjentów lekarze pogotowia nie mają czasu na wypisywanie zwolnień. - Poza tym, do wystawienia zwolnienia potrzebne są: PESEL, NIP chorego i pracodawcy, a wiele osób nie ma przy sobie żadnego dowodu tożsamości.
Zdaniem Marka Konieczki, dyrektora szpitala im. Kopernika w Piotrkowie Trybunalskim, któremu podlega tamtejsze pogotowie, nie ma nic złego w tym, że pacjenta ze złamaną ręką zbada jeszcze raz inny lekarz. - Sprawdzi, czy kość jest prawidłowo nastawiona, a gips dobrze założony - mówi Konieczko.
Lekarze rodzinni uważają jednak, że pacjenci, którym w pogotowiu założono gips, tam powinni otrzymać zwolnienie. - A do nas zgłosić się na badania kontrolne, zdjęcie gipsu. Teraz jest niepotrzebne zamieszanie. Pacjenci w gipsie próbują wejść po zwolnienie bez kolejki, pozostali denerwują się - mówi Grzegorz Wojciechowski z przychodni przy ul. Niciarnianej w Łodzi.
Do łódzkiego NFZ wpłynęło w tej sprawie kilkadziesiąt skarg. Małgorzata Kucińska, rzecznik praw pacjenta w Funduszu, twierdzi jednak, że lekarzy pogotowia nie można zmusić do wypisywania zwolnień.
Dyrektor Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego obiecał nam, że postara się to zmienić na korzyść pacjentów.