"Niezatapialny" urzędnik zatrzymany i doprowadzony do aresztu
Krakowski sąd zdecydował, że podejrzany o korupcję krakowski urzędnik Jan T., przebywający przez miesiąc na wolności za poręczeniem majątkowym 200 tys. zł,
powinien wrócić do aresztu. Jan T. został zatrzymany na polecenie sądu i doprowadzony do aresztu. W czasach, gdy pełnił funkcję dyrektora Zarządu Dróg i Komunikacji w Krakowie, lokalne media nadały mu miano "niezatapialnego".
07.08.2008 | aktual.: 07.08.2008 18:33
O możliwości zamiany aresztu na poręczenie orzekł na początku lipca sąd pierwszej instancji. W czwartek sąd w wydziale odwoławczym na skutek zażalenia prokuratury uchylił to postanowienie.
Zdaniem sądu odwoławczego, sąd pierwszej instancji, pomimo prawidłowego ustalenia przesłanek decydujących o przedłużeniu aresztu, nieprawidłowo orzekł o możliwości jego zamiany na poręczenie majątkowe - powiedział rzecznik Sądu Okręgowego w Krakowie Rafał Lisak.
O dalszym stosowaniu aresztu przesądziły m.in. liczba i rozmiar zarzutów, stawianych Janowi T., wysokie zagrożenie karą i realna obawa matactwa. Na te przesłanki powoływała się również prokuratura w zażaleniu na zamianę aresztu na poręczenie.
Na urzędniku ciąży kilkadziesiąt zarzutów. Jest podejrzany o korupcję oraz przekroczenie uprawnień, mobbing i molestowanie seksualne.
Zarzuty korupcyjne dotyczą przyjęcia przez Jana T., jako dyrektora Zarządu Dróg i Komunikacji w Krakowie, korzyści majątkowej w postaci remontu o łącznej wartości ponad 700 tys. zł, jaki w jego domu przeprowadził Budostal 5, wygrywający przetargi i wykonujący prace na rzecz ZDiK.
Jan T. miał przyjąć korzyść majątkową w wysokości ok. 1,2 tys. zł, stanowiącą równowartość jego dwóch pobytów w luksusowym ośrodku spa, opłaconych przez prezesa firmy remontującej siedzibę ZDiK w latach 2006-2007. Przyjąć miał także zegarek o wartości ponad 1,8 tys. zł w zamian za zatrudnienie.
Kilkanaście zarzutów dotyczy psychicznego znęcania się przez Jana T. nad podległymi mu pracownikami w okresie od 2003 do 2007 roku. Dotyczą one głównie znieważania pracowników, grożenia im zwolnieniem z pracy czy postępowaniem dyscyplinarnym.
Tego samego okresu dotyczy kilkanaście innych zarzutów, mówiących o naruszaniu praw pracowniczych, np. przez odmawianie udzielenia urlopu, nierozliczanie nadgodzin, zmuszanie do pracy po godzinach czy w dni wolne i naruszanie godności osobistej.
Część zarzutów przedstawionych Janowi T. mówi o przekroczeniu uprawnień w 2006 i 2007 r. Dotyczą one nieprawidłowego gospodarowania zakładowym funduszem świadczeń socjalnych oraz nieprawidłowości w czasie konkursu na stanowisko referenta w jednym z wydziałów podległego mu urzędu. Chodzi także o ukrycie dokumentów Zarządu Cmentarzy Komunalnych, którym niegdyś kierował Jan T.
Ponadto zarzuty dotyczą "popełnienia czynów nieobyczajnych" - poprzez doprowadzenie i usiłowanie doprowadzenia do poddania się pokrzywdzonych "innej czynności seksualnej" oraz zmuszanie pokrzywdzonej do nawiązania z nim kontaktów seksualnych.
Jan T. w prokuraturze nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. W przypadku ich udowodnienia przez sąd grozi mu do 12 lat więzienia.
Jan T. był najbardziej krytykowanym krakowskim urzędnikiem. Po aresztowaniu urzędnika prezydent Krakowa zawiesił go w wykonywaniu funkcji dyrektora. Na początku czerwca Janowi T. wygasła umowa o pracę.