Niewielki krok
Fałszowanie wyborów, kupowanie głosów, obsadzanie stanowisk swoimi ludźmi, a także kontakty ze światem przestępczym - tak wyglądała starachowicka organizacja Sojuszu Lewicy Demokratycznej - pisze "Rzeczpospolita". Najgorsze - zdaniem komentatora gazety Krzysztofa Gottesmana jest jednak to, że nie był to przypadek odosobniony także ze względu brak reakcji kierownictwa Sojuszu - od szczebla wojewódzkiego do władz centralnych - na tego typu zachowania.
17.07.2003 06:41
Komentator "Rzeczpospolitej" przestrzega, że jedyną drogą ratunku dla lewicy jest przemienienie w czyn deklaracji premiera. "Od kilku tygodni Leszek Miller robi wszystko, by przekonać opinię publiczną, że na serio wydał wojnę korupcji i innym patologiom toczącym SLD” - pisze Krzysztof Gottesman - ”Koniec z pobłażaniem, nie ma miejsca dla kolesiostwa, źli muszą odejść - takie hasła padają z jego ust prawie codziennie".
„Rzeczpospolita” zwraca uwagę, że badania opinii publicznej wskazują, że niewielu Polaków wierzy w zapewnienia premiera. Krzysztof Gottesman pisze, że niewielki krok w stronę realizacji deklaracji Millera uczyniła rada świętokrzyskiego SLD zwołując konwencję wojewódzką Sojuszu i decydując się na weryfikację kadr, również na niższych szczeblach w Świętokrzyskiem.
Komentator gazety radzi, by Sojusz podobne konwenty zwołał we wszystkich województwach. "Nie szkodzi, że obecne władze zostały wyłonione bardzo niedawno. Ale to wtedy wybrani zostali między innymi Henryk Długosz i Mariusz Łapiński. Nie trzeba wielkiej wyobraźni, by podejrzewać, że nie są oni jedynymi i najgorszymi. Jeżeli więc SLD chce, by społeczeństwo poważnie wzięło słowa o oczyszczeniu, niech je rzeczywiście wprowadzi w życie. Od najniższego szczebla począwszy, ale na nim nie kończąc" - pisze Krzysztof Gottesman w komentarzu.