PolskaNieudolny zabójca zatarł ślady i zadzwonił na policję

Nieudolny zabójca zatarł ślady i zadzwonił na policję

Umył ciało kobiety, chciał ukryć ranę powstałą po pchnięciu nożem, część ubrań zamoczył, część próbował zaprać. Swoim ciałem zasłaniał ślady krwi, a do tego zmyślił cały przebieg zdarzenia. 56-letni mężczyzna został zatrzymany przez policjantów z Rembertowa (woj. mazowieckie) na miejscu zabójstwa.

28.01.2010 18:00

W nocy policjanci zostali skierowani do mieszkania, gdzie nastąpił zgon 64-letniej kobiety. Na miejscu funkcjonariusze zastali mężczyznę, który ich powiadomił. Mężczyzna opowiedział mundurowym całą historię. Twierdził, że kobieta zasłabła i osunęła się na dywan, a potem już nie żyła.

Policjanci zaczęli rozglądać się po mieszkaniu i z uwagą przyjrzeli się zmarłej kobiecie. Z minuty na minutę nabierali kolejnych wątpliwości, co do relacji zgłaszającego. Czujność i policyjna wrażliwość sprawiły, że po chwili cała sprawa zaczęła wyglądać zupełnie inaczej.

Najpierw policjanci znaleźli ubrania mężczyzny, które były zamoczone i ubrudzone krwią. Potem zauważyli, że kobieta ma ukrytą, umytą już ranę od noża. Znaleźli również ubrania kobiety, na których były widoczne, zaprane wcześniej, ślady krwi.

Funkcjonariusze zareagowali błyskawicznie. Wszystko wskazywało na to, że 56-letni Jacek P. zanim wezwał pogotowie skrzętnie próbował zatrzeć wszystkie ślady zabójstwa. Policjanci podjęli decyzję o zatrzymaniu mężczyzny.

W komendzie zatrzymany początkowo nie przyznawał się do popełnienia zbrodni. Bardzo długo uparcie twierdził, że nie ma z tym nic wspólnego i utrzymywał swoją pierwszą wersję zdarzeń.

W trakcie przesłuchania mężczyzna kilkakrotnie zmieniał zdanie, wymyślał kolejne scenariusze zajścia. Chciał przekonać funkcjonariuszy, że był to nieszczęśliwy wypadek. Według niego kobieta miała sama ukłuć się nożem. Twierdził, że to ona trzymała nóż w ręku i się na niego nadziała.

W końcu 56-latek przyznał, że dopuścił się zabójstwa. Wbił kobiecie nóż, ponieważ go zdenerwowała. Według jego relacji kobieta krzyczała na niego i miała do niego pretensje, że poszedł do sklepu po wino i zbyt długo nie wracał. Przyznał się również policjantom, że świadomie próbował zatrzeć wszelkie ślady zbrodni i odsunąć od siebie wszelkie podejrzenia.

W chwili zatrzymania Jacek P. był pijany. Policjanci doprowadzili go do prokuratury, gdzie usłyszy zarzut i zostanie przesłuchany. Prokurator zdecyduje o jego dalszym losie.

Źródło artykułu:Policja
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)