Nieuczciwi kolporterzy okradają chore dzieci
Zdobywanie pieniędzy na szczytne cele poprzez sprzedaż cegiełek to popularna metoda. Organizacje za pośrednictwem firm kolporterskich pozyskują w ten sposób środki na cele charytatywne. Zdarza się, że osoby zatrudnione do sprzedaży cegiełek-krzyżówek, wykorzystują okazję i wyłudzają pieniądze, podważając wiarygodność akcji.
06.08.2010 | aktual.: 09.08.2010 10:38
Tomasz R. zgłosił się do lubelskiego oddziału firmy "Intersystem Kraków". Miał rozprowadzać krzyżówki na rzecz Stowarzyszenia Charytatywnego "Dobromir" z Żyrardowa, które pomaga dzieciom niepełnosprawnym ruchowo w Polsce.
- Wysłali mnie w teren z doświadczonym kolporterem, który jako mój opiekun na wstępie powiedział, że to, co dostanę powyżej wartości sprzedanych broszurek mam zatrzymać dla siebie. Mieliśmy ponad 40 krzyżówek po 6,80 zł za sztukę, ponad 30 udało się rozprowadzić. Najczęściej ludzie dawali po 10 zł. Ta różnica była dla nas. Uważam to za wyłudzanie pieniędzy. Po pierwszym dniu zrezygnowałem z tej pracy - relacjonuje zbulwersowany.
Stowarzyszenie Charytatywne "Dobromir" z Żyrardowa działa od 15 lat i jest organizacją pożytku publicznego. - Zatrudnieni kolporterzy mają identyfikatory, każdy z nich podpisuje zobowiązanie, że nie będzie działał na szkodę firmy. Nie wolno im chodzić po domach, a nawet wchodzić do instytucji, jeśli nie mają zgody dyrekcji - zapewnia Anna Polaczek-Pęzińska, prezes Stowarzyszenia "Dobromir".
- Liczę na uczciwość naszych współpracowników. Karygodne jest okradanie chorych dzieci. Mieliśmy niestety takie przypadki. Jeden mężczyzna zniknął z naszymi materiałami, a potem podszywając się pod stowarzyszenie, wyłudzał pieniądze. Teraz ściga go wymiar sprawiedliwości - dodaje Anna Polaczek-Pęzińska.
W firmie "Intersystem Kraków" zaręczają, że wszystkie pieniądze z cegiełek trafiają do dzieci. - Wszystko jest rozliczane - wyjaśnia kierowniczka lubelskiego oddziału "Intersystem". - Za każdy rok sporządzamy raport finansowy, są tam wyszczególnione nadwyżki. Człowiek, z którym pan Tomasz wyjechał w teren, jest godny zaufania i nie nakłaniał do nieuczciwości.
Stanisław Homa, właściciel firmy "Intersystem Kraków", dodaje: - Każdą osobę sprawdzamy. Jeśli przyłapiemy kogoś na podbieraniu pieniędzy, od razu traci pracę. Mogło tak być, że osoba szkoląca podpuszczała nowego pracownika, żeby sprawdzić jego reakcję. Dla kombinatorów nie ma u nas miejsca.
NaSygnale.pl: Wyjechali za chlebem - nigdy nie wrócili