Nieszczęśliwe zbiegi okoliczności
Narodowy Fundusz Zdrowia zaaplikowany wiosną 2003 r. miał być panaceum na bolączki systemu ubezpieczeń zdrowotnych i służby zdrowia. Niestety, podanie NFZ 2003 nie pomogło, a jeszcze okazało się łamać podstawową zasadę medyczną - “po pierwsze nie szkodzić”. Po sześciu miesiącach kuracji pacjent jest w stanie zapaści, a kolejne konsylium lekarzy, polityków i znachorów panicznie rozgląda się za nowym lekarstwem - pisze "Tygodnik Powszechny".
15.10.2003 | aktual.: 15.10.2003 09:26
Gdy utworzenie NFZ było już przesądzone, prawie wszyscy podkreślali, że ważniejsze od tego, czy będą Kasy Chorych czy Narodowy Fundusz Zdrowia, są pewne cechy systemu, np.: stabilność, regularność dopływu środków finansowych oraz jasne i znane z wyprzedzeniem zasady działania. Takie oczekiwania towarzyszyły zarówno powstawaniu Kas Chorych, jak NFZ - pisze Andrzej Kaczmarczyk w "TP".
W połowie stycznia Mariusz Łapiński, jedzie do Katowic i zawiera porozumienie z protestującymi pracownikami Śląskiej Kasy Chorych. Obiecuje, że złoży wniosek o umorzenie pożyczki, jaką w 2000 r. udzielił kasom budżet państwa. Związkowców to rozbraja, ale minister Łapiński płaci za to stanowiskiem - premier odwołuje go pod tym właśnie pretekstem - przypomina Kaczmarczyk.
Jego następcą zostaje senator UP, Marek Balicki. Minister Balicki i premier Leszek Miller nie mogą porozumieć się, co do obsady stanowiska prezesa Funduszu. Na dzień przed wejściem w życie nowej ustawy na kluczowe stanowisko decyzją premiera powołuje się... Aleksandra Naumana, którego dwa tygodnie wcześniej, po wielu staraniach Balickiego, odwołano ze stanowiska wiceministra zdrowia. Balicki podaje się do dymisji.
Jego następcą ma być Ewa Kralkowska (też do niedawna wiceminister zdrowia, współpracowniczka Łapińskiego). Prezydent się nie zgadza i ministrem zostaje Leszek Sikorski. W ten sposób, w ciągu trzech miesięcy - w kluczowym momencie radykalnej zmiany systemu - resort zdrowia ma trzech ministrów.
Tak gwałtowna wymiana kadr nie służy nawet sprawnym organizmom. Służba zdrowia z kolei jest zadłużona i wstrząsana protestami pracowniczymi. Szybka rotacja kadr jest więc wyjątkowo “nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności” - pisze publicysta "TP".