Nieśpieszne pogotowie
Zamiast z nieprzytomnym dzieckiem jechać
wprost do szpitala karetka skręciła do stacji pogotowia. Kończyła
się zmiana, więc przed dalszą drogą ekipa postanowiła się wymienić
- donosi "Gazeta Wyborcza".
03.02.2004 | aktual.: 03.02.2004 11:48
Karetka wezwana z Pruszkowa do Józefowa, do nieprzytomnego dwuletniego Mikołaja, miała przewieźć dziecko do warszawskiego szpitala przy ul. Niekłańskiej. Najkrótsza droga to trasa poznańska, która przebiega obok Józefowa. Tymczasem kierowca zamiast jechać do Warszawy skierował się do Pruszkowa - tam zatrzymał się pod siedzibą pogotowia. Dopiero po wymianie ekip karetka ruszyła w kierunku stolicy - relacjonuje dziennik.
Lekarz z drugiej ekipy wskoczył do szoferki, mimo że chłopczyk ciągle miał drgawki i wymiotował. Matka z dzieckiem została z tyłu tylko z sanitariuszem. Nieprzytomna ze strachu nawet nie zaprotestowała - opowiedział gazecie ojciec Mikołaja.
Lekarz dyżurny z pogotowia w Pruszkowie przyznał, że o godz. 7 i 19 są zmiany ekip. Dodał, że jeśli doszło do takiej sytuacji, to znaczy, że nie było zagrożenia życia - pisze "GW". (PAP)