Niesłysząca z muzycznym doktoratem
Tammie Willis, która całkowicie straciła
słuch po napadzie, obroniła dyplom z komponowania na
uniwersytecie w stanie Wirginia.
18.05.2003 | aktual.: 18.05.2003 09:47
"To, co udało się osiągnąć Tammie, jest nadzwyczajne. Nigdy nie słyszałem podobnej historii" - powiedział po obronie jej promotor William Eldridge.
34-letnia Willis rozpoczęła naukę gry na instrumentach perkusyjnych i smyczkowych już po utracie słuchu. Jej pracą dyplomową była kompozycja rozpisana na 12-osobowy zespół perkusistów.
Paradoksalnie brak słuchu ułatwił jej zajmowanie się muzyką. Kluczem okazało się zrozumienie oczekiwań słuchacza oraz wyobraźnia. "Ja nie odczuwam muzyki. Do komponowania podchodzę jak do tekstu, jakbym pisała wiersz albo opowiadanie" - mówi Willis.
Willis straciła słuch w 1994 roku. Do jej domu w mieście Daly wtargnął włamywacz. Gdy ją dostrzegł, uderzył w twarz, następnie zaczął walić jej głową o stół, a potem uciekł. Policji do tej pory nie udało się złapać agresora.
Diagnoza lekarzy była okrutna: napad spowodował u Willis uszkodzenia mózgu, które powodują nieodwracalną utratę słuchu.
Po diagnozie Willis przeżyła załamanie, myślała o samobójstwie. "Uznałam, że nie ma sensu żyć w izolacji, bez żadnej możliwości komunikowania się ze światem" - wspomina dziś.
Od tej decyzji odwiódł ją film "Wieczna miłość", oparty na biografii Ludwiga van Beethovena. Słynny kompozytor pod koniec życia stracił słuch, co nie przeszkadzało mu dalej tworzyć muzyki.
Jego postawa zainspirowała Willis. Kupiła sobie keyboard, mimo że wcześniej nie miała kontaktu z żadnym instrumentem. Z czasem jej zainteresowania muzyczne się rozwijały i w końcu zaowocowały podjęciem studiów na uniwersytecie.
Teraz świeżo upieczona dyplomowana kompozytorka myśli o rozpoczęciu studiów doktoranckich z zakresu teorii muzyki. Nie zamierza też zarzucać komponowania. "Ono daje mi możliwość rozwijania wyobraźni muzycznej" - mówi.