Niesłusznie skazany za gwałt i zabójstwo wychodzi na wolność. Tak, pomyłki sądowe się zdarzają
Oczywiście nic nie zwróci skazanemu tych 18 lat, które niesłusznie spędził w więzieniu. Dobrze się jednak stało, że po latach przywrócona została sprawiedliwość. Choć trochę sprawiedliwości.
Sąd Okręgowy we Wrocławiu zdecydował, że Tomasz Komenda opuszcza zakład karny po 18 latach odbywania kary za zgwałcenie i zamordowanie Małgorzaty K.
Zdaniem prokuratury doszło do pomyłki sądowej, a skazany jest niewinny. Choć wyrok skazujący formalnie ciągle obowiązuje, a skazanemu udzielono jedynie warunkowego zwolnienia, to już dziś sędzia Jerzy Nowiński stwierdził, że Komenda ma szanse na uniewinnienie.
Trzeba powiedzieć jasno: tak, pomyłki się zdarzają. Również w sądach. I dobrze, że istnieją mechanizmy, które pozwalają te pomyłki naprawiać. Oczywiście nic nie zwróci skazanemu osiemnastu lat niesłusznego pozbawienia wolności, ale dobrze, że udało się - i to po tylu latach - przywrócić sprawiedliwość choć trochę.
Minister Sprawiedliwości zapowiada już - w razie definitywnego ustalenia, że Komenda jest niewinny - postępowanie wobec osób, które do tej pomyłki dopuściły. Jednocześnie, w razie pozytywnej decyzji Sądu Najwyższego, dla Komendy otworzy się droga dochodzenia roszczeń finansowych za to, co go spotkało. Kto wie, może będzie to rekordowa kwota zadośćuczynienia, jakiej nie zasądził jeszcze żaden polski sąd?
Całe szczęście, że nie mamy kary śmierci - zauważył sędzia Nowiński.
Rzeczywiście, pomyłka sądowa to kolejny argument dla przeciwników tej kary, bo jej skutków nie da się przecież anulować. I choć czasu również nie da się cofnąć i anulować osiemnastu lat pozbawienia wolności, to jednak brak „kary głównej” sprawia, że podsądny, choć niesłusznie osądzony, nadal żyje. Może jeszcze cieszyć się wolnością i wrócić do rodziny, która czekała na ten moment przez tak długi czas.
Jest też jednak druga strona medalu, o której nie można zapominać . Pełnomocniczka rodziny zamordowanej mówi o tym, że dramat rodziców Małgorzaty K. rozpoczyna się na nowo. Rzeczywiście, przed nimi kolejne traumatyczne przeżycia - ponowny proces, składanie zeznań i wreszcie oczekiwanie na werdykt sądu, co do domniemanego, jak twierdzi prokuratura, zabójcy. Pozostaje mieć nadzieję, że obecne techniki śledcze pozwolą ustalić, co zdarzyło się naprawdę w sylwestrową noc 1996 roku.