Niesiołowski: wolałbym dowiedzieć się więcej
Wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski (PO) odrzuca opinie, że piątkowa informacja ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego o podsłuchach nie musiała być utajniona. Przyznał, że wolałby usłyszeć więcej, ale - jak ocenił - było warto zorganizować tajne posiedzenie.
08.02.2008 | aktual.: 08.02.2008 14:37
Zdaniem Niesiołowskiego, w wystąpieniu ministra były elementy tajne, dotyczące listy podsłuchów. Przyznał jednocześnie, że elementy te "były niewielkie".
Wolałbym usłyszeć więcej, ale minister wyjaśnił, że prawo mu nie pozwala. Przestrzegamy prawa. Wolałbym usłyszeć więcej, najchętniej listę ludzi, u których są podsłuchy, ale tego nie oczekiwałem - powiedział Niesiołowski po zakończeniu tajnej części posiedzenia Sejmu.
Wicemarszałek dodał, że z informacji ministra sprawiedliwości wynika, iż nastąpił wyraźny wzrost liczby podsłuchów.
Zarzut podnoszony przez Ćwiąkalskiego - według polityka PO - dotyczył tego, że sądy nie mają narzędzi, którymi mogłyby badać, czy podsłuchy są zasadne i w związku z tym tak mała liczba tych podsłuchów jest kwestionowana przez sądy.
To - relacjonował Niesiołowski - wywołało "radość PiS". Oni mówią: zakładamy te podsłuchy słusznie. Natomiast ich wzrost, padło nawet słowo państwa policyjne, to jest pewien obszar dyskusji - powiedział polityk Platformy.
Indagowany, czy było warto utajniać obrady w związku z tak wąską informacją Ćwiąkalskiego odparł, że tak. Co to szkodzi? - pytał.
Polityk PO zdradził dziennikarzom, że atmosfera na sali nie była dobra. Padały wyzwiska, było nieprzyjemnie - mówił, zaznaczając, że odbywało się to zarówno ze strony PiS, jak i jego ugrupowania.
W jego ocenie, reakcja PiS na sali była histeryczna. Jak mówił, Beata Kempa (PiS) prezentowała "właściwy poziom dla magla". Typowy dla niej. To jest poziom reakcji tego klubu - oświadczył. Nie chciał ujawnić szczegółów kłótni, zasłaniając się tajemnicą.