PolskaNiesiołowski: moim celem jest eliminacja obu Kaczyńskich

Niesiołowski: moim celem jest eliminacja obu Kaczyńskich

Sąd odroczył proces, jaki Jarosław Kaczyński wytoczył Stefanowi Niesiołowskiemu za jego wypowiedź dotyczącą głośnej książki "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii". Poseł PO powiedział, że napisano ją pod dyktando Kaczyńskiego. Prezes PiS żąda przeprosin i odszkodowania. - Obraża mnie pisanie nieprawdy - powiedział prezes PiS. - Pana Kaczyńskiego nie zamierzam nigdy przepraszać - mówił z kolei przed rozpoczęciem procesu Niesiołowski. I dodał, że jego celem jest wyeliminowanie z polskiej polityki "zarówno jednego jak i drugiego" Kaczyńskiego.

Niesiołowski: moim celem jest eliminacja obu Kaczyńskich
Źródło zdjęć: © PAP | Tomasz Gzell

10.03.2009 | aktual.: 10.03.2009 13:14

W Sądzie Okręgowym Warszawa-Praga we wtorek odbyła się pierwsza rozprawa w tej sprawie. Jarosław Kaczyński chce, by sąd nakazał Niesiołowskiemu przeprosiny i wpłatę 10 tys. zł na cel społeczny. Poseł PO, który wnosi o oddalenie pozwu, mówi, że potrafi udowodnić, iż bez polityki PiS książka o Wałęsie by nie powstała.

Zgodnie z prawem, pozwany - by nie przegrać procesu o ochronę dóbr osobistych - musi dowieść sądowi, że mówił prawdę lub przynajmniej, że działał w interesie publicznym i dlatego jego działanie nie było bezprawne.

Relacje świadków

Prezes IPN Janusz Kurtyka zeznał, że miał kontakty służbowe z Jarosławem Kaczyńskim jako premierem i rozmawiał z nim o sprawie, gdy książka już powstawała. Kurtyka nie pamiętał szczegółów tej rozmowy, bo wątek tej książki był w niej "marginalny", ale zapewnił, że "nie było w żaden sposób nic sugerowane" ze strony premiera. - Pytał, czy książka w ogóle wyjdzie; to była rozmowa ogólna, dotycząca potrzeby tej książki, a nie tego, co ma się w niej ukazać - oświadczył świadek. Jego zdaniem, Jarosław Kaczyński nie wiedział wtedy, co szczegółowo będzie w książce.

- IPN nie będzie ustępował przed naciskami ani też nie będzie próbował odgadywać życzeń politycznych; tak samo było i w przeszłości - oświadczył Kurtyka. Dodał, że książka powstawała przez ok. pięć lat, a on sam ocenia ją bardzo wysoko. Zdaniem prezesa, IPN do 2005 r. "raczej unikał spraw niezwykle ważnych dla narodu z lat 70. i 80.". - Od lat 90. ważnym elementem debaty publicznej jest fakt, że na początku lat 70. SB traktowała Wałęsę jako tajnego współpracownika - dodał prezes IPN.

- Jarosław Kaczyński nie miał żadnego wpływu na naszą książkę o Lechu Wałęsie - powiedzieli przed sądem jej autorzy, Sławomir Cenckiewicz i Piotr Gontarczyk. - Nie rozmawiałem z Jarosławem Kaczyńskim, od kiedy w 2007 r. Cenckiewicz zaproponował mi współpracę w napisaniu książki - zeznał Gontarczyk, dziś wiceszef pionu lustracyjnego IPN. Dodał, że wcześniej poznał Jarosława Kaczyńskiego, gdy w IPN realizował jego wniosek o dostęp do akt. Zapewnił, że nie było żadnych sugestii z kręgów PiS co do książki, która w "każdym czasie spotkałaby się z atakiem".

- Staram się oddzielać moje poglądy polityczne od tego, co robię na niwie naukowej - oświadczył świadek. - Część naukowców była przeciwna wydaniu tej książki. Raczej nas odwodzono - zeznał Gontarczyk. Podkreślił, że do chwili wydania książki obaj trzymali jej szczegóły w tajemnicy.

Cenckiewcz zeznał, że nigdy nie rozmawiał z Jarosławem Kaczyńskim o książce, a okres rządów PiS nie miał na nią wpływu. Powiedział, że jako szef pionu naukowego IPN w Gdańsku zwrócił się do prezesa stoczni gdańskiej, który pochodził z PiS, o archiwa stoczniowego wydziału kadr, ale mu odmówiono. Dodał, że prezes IPN wystąpił do marszałka sejmu z PiS o akta komisji, która badała wykonanie uchwały lustracyjnej w 1992 r. - tu również była odmowa.

Cenckiewicz dodał, że kontaktował się służbowo z Jarosławem Kaczyńskim jako wiceszef komisji likwidacyjnej WSI.

- Większość kadry kierowniczej IPN sceptycznie odnosiła się do naszego projektu, co argumentowano tym, że publikacja taka może zagrozić istnieniu IPN ze względu na niechęć polityków, którzy będą chcieli IPN za taką publikację ukarać - zeznał Cenckiewicz. Dodał, że pierwsze prace nad książką zaczął w 2003 r., choć - jak oświadczył - ówczesne kierownictwo IPN niechętnie patrzyło na podejmowanie "trudnych spraw". Zapewnił, że jego poglądy polityczne nie mają żadnego wpływu na treść książki i jej rzetelność naukową.

Świadek twierdził, że niekorzystne dla PiS były wątki książki, dotyczące takich osób jak Janusz Kaczmarek, Konrad Kornatowski czy Zyta Gilowska.

Rozpoczęty we wtorek proces odroczono do 26 maja, kiedy ma się odbyć przesłuchanie powoda i pozwanego.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)