Na początku listopada do Korei wyjedzie polska delegacja, aby zorientować się w sytuacji Daewoo Motor i wynikających z niej możliwych konsekwencjach dla polskich fabryk należących do tej grupy: Daewoo-FSO w Warszawie, Daewoo Motor Poland w Lublinie oraz Wytwórni Silników Wysokoprężnych Andoria w Andrychowie.
O ich przyszłości z przedstawicielami koncernu, jego wierzycielami oraz koreańskiego rządu będą rozmawiać: wiceminister finansów Rafał Zagórny, wiceminister gospodarki Edward Nowak oraz wiceprezes zarządu Daewoo-FSO Janusz Woźniak. Trudno jednak przypuszczać, aby udało się im uzyskać jednoznaczną odpowiedź na pytanie, na które odpowiedzi nie mogą znać obecnie nawet sami Koreańczycy.
Najtrudniejsza jest sytuacja fabryki w Lublinie, która wobec znacznego spadku sprzedaży samochodów dostawczych w Polsce postanowiła zwolnić 1200 pracowników, czyli prawie jedną piątą załogi.
Do niedawna można było przypuszczać, że nabywcą zadłużonego na 18 mld USD będzie Ford, ale niespodziewanie i bez większych tłumaczeń wycofał się z negocjacji. Podjęło je pozostałe na placu boju konsorcjum General Motors z Fiatem, ale wobec braku innych kontrahentów, praktycznie może dyktować własne warunki.
Najprawdopodobniej koreańskim wierzycielom nie uda się pozbyć Daewoo Motor w całości, dlatego - co wpierw było nie do pomyślenia - zgodzili się na sprzedaż firmy w kawałkach. Czy GM z Fiatem skuszą się na polskie fabryki - tego zapewne nawet te koncerny jeszcze do końca nie wiedzą. (rn)