Niepokojąco ciepła zima
Niektóre z roślin i krzewów nieśmiało wypuszczają już pąki. W lasach można znaleźć zielone trawy. To efekt jednej z najcieplejszych zim w ostatnich latach - pisze Metropol
– Patrząc na wyniki badań z ostatnich 15 lat, nie można powiedzieć, że tegoroczna zima jest anormalna. Podobne zaczęły się pojawiać od początku lat 90., ale rzeczywiście ta jest chyba najcieplejsza. Temperatura wzrosła średnio od 5 do 7,8 st. C, a na „ścianie wschodniej” nawet o 10 stopni – twierdzi prof. dr hab. Mirosław Miętus z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej w Gdańsku.
Niepokojące rzeczy mogą dziać się ze światem roślin. Oszukane przez klimat, zaczynają budzić się do życia. Gwałtowne ochłodzenie, które może nadejść w każdej chwili, byłoby dla roślin zgubne. – To zakończyłoby się zniszczeniem sporej ich liczby. Obecne ocieplenie nie jest więc dla nich korzystne – mówi dr hab. Jacek Herbich z Pracowni Geobotaniki i Ochrony Przyrody Uniwersytetu Gdańskiego. Zdzisław Nosewicz, emerytowany leśnik z nadleśnictwa Kartuzy, obserwuje przyrodę codziennie. Jak dotąd ciepła zima go nie przeraża. Uważa jednak, że gdyby taki stan miał się utrzymać, to mogą być kłopoty.
– Na razie ma to korzystny wpływ przynajmniej na środowisko wodne w lasach. Jest sporo wilgoci i odbudowuje się dzięki temu zapas wodny. Zagrożenie nastąpi, jeśli taki stan utrzyma się jeszcze przez kilka kolejnych dni. W lasach mogą pojawić się niektóre gatunki szkodników. Część roślin, drzew i krzewów zacznie wypuszczać pąki. Skutki będą katastrofalne, gdy nagle pojawi się mróz. Rośliny, które nabiorą wody, zaczną zamarzać, a drzewa pękać. Powrót do normalnego owocowania mógłby zająć aż 2 lata – twierdzi Nosewicz.
Czarny scenariusz dla świata roślin może się sprawdzić, gdyż według synoptyków temperatura w granicach 5-7 stopni może się utrzymywać jeszcze do połowy przyszłego tygodnia. Czy można pokusić się o stwierdzenie, że to, co obecnie dzieje się z warunkami atmosferycznymi, to widoczne skutki globalnego ocieplenia klimatu? – Trudno jest naukowo stwierdzić w tej chwili, czy to, z czym mamy do czynienia tej zimy i w ostatnich latach, to skutek efektu cieplarnianego. Nikt do końca tego nie udowodnił i nie udowodni. Trzeba jednak stwierdzić, że dane klimatyczne dotyczące minionych kilku tysięcy lat wskazują, że okres, w którym jesteśmy obecnie, charakteryzuje się najcieplejszymi zimami. Wykazano także, że istnieje ścisły związek pomiędzy obecnością metanu i dwutlenku węgla w atmosferze a temperaturą na Ziemi. Ocieplenie będzie zauważane zwłaszcza w porach zimowych, bo temperatura w porach letnich nie będzie się gwałtownie zmieniać – mówi prof. dr hab. Mirosław Miętus z IMiGW w Gdańsku.
Ludzie zastanawiają się, czy będzie jeszcze skrzypiący pod nogami śnieg i mróz. Naukowcy nie potrafią w tej chwili jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Nie wiadomo także, kiedy zima wróci. – Tegoroczna prognoza zimowa na potrzeby naukowe opiera się na tzw. indeksie oscylacji północnego Atlantyku, a wskaźniki w nim zawarte są równe zeru. Wynika z tego, że wpływy zachodniej i wschodniej cyrkulacji powietrza równoważą się. Będą natomiast następować gwałtowne wtargnięcia w nasz region powietrza z północy i z południa. Na przemian. Dlatego jeśli chodzi o tę zimę, trudno odpowiedzieć, jak będzie. Raz będziemy mieli wokół siebie powietrze arktyczne, a raz zwrotnikowe – twierdzi prof. Miętus.
Globalne ocieplenie klimatu mogłoby wywołać trudne do przewidzenia reakcje. Najczęściej wymienia się tu topnienie lodowców i zalewanie obszarów nadmorskich. Wzrost temperatury może także spowodować przesunięcie się stref klimatycznych o 100-150 kilometrów ku biegunom. Mogłoby to nastąpić jeszcze w tym wieku. Do tego dochodzi zaburzenie równowagi w ekosystemach i ginięcie gatunków o niewielkich zdolnościach adaptacyjnych.
Aby zapobiec katastrofie, wiele państw podpisało protokół z Kioto o ograniczeniu emisji gazów cieplarnianych. Nie uczyniły tego Stany Zjednoczone i niektóre kraje produkujące ropę naftową. Wydarzenia związane ze zmianami klimatycznymi, takie jak susze i powodzie, są według naukowców rodzajem sygnału alarmowego. Robert Watson, były szef ONZ-owskiego Międzyrządowego Panelu ds. Zmian Klimatycznych, przewiduje, że w ciągu najbliższych 100 lat średnia temperatura na Ziemi może wzrosnąć nawet o 5,8 stopnia Celsjusza.
Skutkami efektu cieplarnianego dla Polski mogą stać się wzrost średniej temperatury o 3,5-5 stopni Celsjusza, zmniejszenie przepływu rzek i wilgotności gleb, podniesienie się poziomu Morza Bałtyckiego. Może to być niebezpieczne dla terenów rozciągających się wzdłuż całego wybrzeża. Zagrożonych jest 2200 km kwadratowych, szczególnie tereny portowe Szczecina i Świnoujścia, wzmożona będzie erozja Półwyspu Helskiego, w skrajnym przypadku może dojść do jego zniszczenia, zalane mogą zostać Żuławy Wiślane. Wyższa temperatura może też spowodować pojawienie się w Polsce nieznanych dotychczas chorób.
Przemysław Średziński