Niepełnosprawni posłowie walczą o swoje prawa
Wahadłowe drzwi, zbyt wąskie toalety, brak windy w budynku, gdzie odbywają się posiedzenia komisji to tylko część barier, z jakimi zmagają się niepełnosprawni posłowie. Mają dość lekceważenia i domagają się działań od marszałka Sejmu - pisze "Życie Warszawy".
20.10.2006 | aktual.: 20.10.2006 04:24
Nie ma sposobu, by poseł poruszający się na wózku powiadomił prowadzącego posiedzenie, że chce zabrać głos. Macham intensywnie papierami i liczę, że mnie dostrzeże- mówi Sławomir Piechota, poseł PO, który jeździ na wózku inwalidzkim. Sejmowa mównica, do której prowadzą schodki, jest dla niego nieosiągalna. Przemawia ze swojego miejsca w ostatnim, 11 rzędzie.
Poseł Jan Libicki z PiS, który też porusza się na wózku, nie macha, ale dzwoni z komórki. Dzwonię do pań, które ustalają listę dyskutantów i informuję, że chciałbym zabrać głos- wyjaśnia. Niestety, ta metoda wyklucza wzięcie udziału w dyskusji bieżącej, gdy trzeba szybko ustosunkować się do wypowiedzi któregoś z posłów - zaznacza "ŻW". (PAP)