Nieparlamentarnie o... parlamencie
Aleksander Kwaśniewski we wtorkowym
wywiadzie dla "Rossijskoj Gazety" pośrednio nazwał posła Ligi
Polskich Rodzin Roberta Strąka "durniem". Nie wymieniając go z
nazwiska, prezydent jednak jasno określił okoliczności, w jakich
znalazł się parlamentarzysta, aby dać do zrozumienia, że chodziło
właśnie o tę osobę - pisze "Nasz Dziennik".
29.04.2004 | aktual.: 29.04.2004 06:45
Posłowi Robertowi Strąkowi dostało się za to, że 14 kwietnia trzy godziny blokował sejmową mównicę, domagając się natychmiastowego powołania komisji śledczej ds. Orlenu. Prezydent zapytany przez dziennikarza "Rossijskoj Gazety" Witalija Dymarskiego, czym zamierza się zajmować po zakończeniu swojej prezydentury odparł, że na razie jest zajęty "rozwiązywaniem wielu złożonych problemów, wewnętrznych i międzynarodowych" - czytamy na łamach gazety.
"Myśleć o tym, co robić po prezydenturze nie pozwalają mi sprawy bieżące, których nie wolno odwlekać ani na minutę" - tłumaczył Kwaśniewski. Następnie zmienił temat, przechodząc do meritum: "Dobrze, że nie pyta mnie pan, kiedy w Polsce odbędą się wybory parlamentarne. Na razie tego nie wiem. Będę wiedział o tym gdzieś w środku maja. Bardzo chcę, aby w przełomowym roku naszego wstąpienia do Unii Europejskiej sformować dobry, pragmatyczny rząd, by popracował on do maja roku następnego, i wybory przebiegłyby wówczas w spokojnej atmosferze" - podaje dziennik.
Upragniony spokój najwyraźniej zakłóciły prezydentowi niepokojące obrazy z bezpośredniej transmisji telewizyjnej z Sejmu: "A tu na dniach zobaczyłem w telewizji, jak jeden dureń w parlamencie wstał i stoi, dlatego że będzie brać udział w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Do niego przyłączył się ktoś jeszcze, potem kobieta, która oświadczyła: Ja też będę stać z nimi. I to wszystko pokazywali w bezpośredniej relacji całe trzy godziny. Patrzeć się nie chce. A potem oni się dziwią, dlaczego Sejm ma tak niskie notowania. Dlatego że normalni ludzie nie będą stać trzy godziny i nie mówić niczego..." wyjaśnił Kwaśniewski - pisze "Nasz Dziennik". (PAP)