Niemieckie wybory zagrożeniem dla UE
Przedterminowe wybory do Bundestagu w
Niemczech i poprzedzająca je kampania wyborcza będą miały
negatywny wpływ na dalszą integrację Unii Europejskiej,
szczególnie na negocjacje o unijnym budżecie na lata 2007-2013 -
uważa niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung".
Wybory w Niemczech odbędą się najprawdopodobniej w połowie września, rok przed upływem kadencji Bundestagu.
"Turcy tracą odwagę reformatorską, Francuzi boją się dzikiego Wschodu, Holendrzy pielęgnują narodowe nerwice, a teraz kolej przyszła na Niemców. Wracajmy do rodzinnego gniazda - brzmi hasło wiosny 2005 - wracajmy do własnych korzeni lub jak w przypadku Niemców, do własnych problemów" - czytamy w komentarzu.
Zdaniem "SZ", przedterminowe wybory w Niemczech spełnią rolę "dramatycznego katalizatora", jeśli chodzi o kluczowe europejskie decyzje w najbliższych miesiącach.
Komentator podkreśla, że dotychczas w Unii Niemcy odgrywały rolę stabilizującą i wzorcową. Jednak obecnie, na tydzień przed referendum we Francji, niemiecki rząd przyznał, że jest rozdarty na skutek wątpliwości, i że "narodowa koszula jest mu bliższa niż europejskie spodnie".
Gazeta uważa, że polityka wobec UE będzie jednym z ważnych tematów kampanii przedwyborczej, a wybory mogą stać się czymś w rodzaju referendum na temat przyjęcia Turcji do UE. Walka przedwyborcza będzie miała też bezpośredni wpływ na negocjacje o przyszłym budżecie Unii. "Ani kanclerz, ani kandydatka do urzędu kanclerza, wobec braku środków, nie będą chcieli udawać szlachetnego fundatora Brukseli" - czytamy.
Jeszcze dobitniej wyraziła to brukselska korespondentka gazety - "Nowe wybory w Niemczech mogą pokrzyżować plany Jeana-Claude'a Junckera (premiera Luksemburga), zmierzające do przystosowania Unii Europejskiej do zadań przyszłości. Niemiecki rząd, prowadzący kampanię wyborczą, nie będzie skłonny do zawierania w Brukseli drogich kompromisów. Każdy politycznie wyobrażalny kompromis spowoduje, że Berlin będzie musiał przekazać do Brukseli więcej pieniędzy niż obecnie" - wyjaśnia korespondentka.
W ocenie "SZ", Unia Europejska utraciła siłę napędową i to w chwili, gdy powinna zmobilizować całą swoją energię.
"W unijnej Europie, która tak często już przezwyciężała kryzysy uważane za ostateczne, czuć ponownie zimny powiew. W konstelacji roku 2005, wobec kryzysu konstytucyjnego, kryzysu budżetowego i narodowych kryzysów, Europa znajduje się rzeczywiście w niebezpieczeństwie" - czytamy w konkluzji komentarza w "Sueddeutsche Zeitung".
Do podobnych wniosków doszła "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Zdaniem komentatora, zapowiedź przyspieszonych wyborów ma bezpośredni wpływ na referendum we Francji i negocjacje o unijnym budżecie.
"Niemiecki rząd, któremu w sprawach budżetowych woda sięga po szyję i który będzie w najbliższym czasie prowadził twardą walkę wyborczą, nie będzie występował w Brukseli w roli siły dążącej do kompromisu" - uważa "FAZ". Rząd "nie odejdzie ani na jotę od wyznaczonego maksymalnego celu" - stwierdził komentator. Niemcy domagają się ograniczenia unijnego budżetu do 1 proc. dochodu narodowego brutto (DNB).
Jacek Lepiarz