Niemiecka prasa: obrońcy krzyża są w Polsce mniejszością
W sporze o krzyż smoleński w Warszawie ścierają się fronty wielkiej debaty na temat obrazu historii Polaków i budowy nowoczesnego społeczeństwa obywatelskiego - pisze niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung". Dodaje, że obrońcy krzyża stają się już w Polsce mniejszością i jest nam coraz bliżej do rozdziału Kościoła i państwa.
Korespondent gazety ocenia, że krzyż pod Pałacem Prezydenckim dzieli polskie społeczeństwo, które jest w 90% katolickie.
Jak pisze dziennik, "obrońcy krzyża" są mniejszością. "W tłumie przed Pałacem Prezydenckim przeważają ciekawscy. Wiele przemawia za tym, że jest to jedna z ostatnich 'bitew o krzyż' - i że na swoim postawią w niej orędownicy rozdzielenia Kościoła i państwa. Mają bowiem za sobą przeważającą większość społeczeństwa, które przeżywa dynamiczną modernizację" - ocenia "SZ".
Analizując spór wokół krzyża smoleńskiego korespondent dziennika pisze, że obóz narodowo-patriotyczny widzi bezpośredni związek między ofiarami masakry w Katyniu w 1940 r. a ofiarami katastrofy samolotu pod Smoleńskiem. "Dla katastrofy ukute zostało pojęcie 'Katyń II' - pisze "SZ".
Jak ocenia, pochowanie tragicznie zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego na Wawelu było "próbą wpisania czteroletniej prezydentury Kaczyńskiego i jej nagłego końca w wielką narodową opowieść o 'narodzie bohaterów i ofiar'". "Część narodowo-katolickich komentatorów opisywała śmierć w drodze do Katynia jako 'palec Boży': Polacy zostali powołani do tego, by przeciwstawić się wpływom odchodzącego od Boga zachodniego społeczeństwa" - pisze dziennik, dodając, że takie opinie były wyjątkami.
Według "Sueddeutsche Zeitung" "pośmiertna nobilitacja mało skutecznego i coraz bardziej niepopularnego prezydenta głęboko podzieliła kraj".
Gazeta dodaje też, że krótko po uroczystości pogrzebu prezydenta w Krakowie biskupi polscy "ogłosili Świątynię Opatrzności Bożej w Warszawie narodowym panteonem"; tam spoczął ostatni polski prezydent na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, który także zginął w katastrofie smoleńskiej.
"Najwyraźniej kler uważa teraz, że państwo ma obowiązek finansowej partycypacji w dokończeniu budowy świątyni na południowych obrzeżach polskiej stolicy. Prace ciągną się od lat, wierni nie wykazują wielkiej ochoty składania datków na ogromną budowlę z kopułą" - pisze niemiecka gazeta.
"Ponieważ za pomocą projektu warszawskiej świątyni nie udało się zjednoczyć polskich katolików, część biskupów dostrzegła najwyraźniej szansę zaprezentowania się podczas pogrzebów państwowych w kwietniu tego roku jako wiodąca siła społeczna i odzyskania wpływów utraconych w ciągu dwóch dziesięcioleci po 1989 r." - dodaje.