Niemiecka prasa o twardym lockdownie: Czas na złapanie oddechu
Niemcy po raz drugi sięgają po ostateczność. Dramatycznie rosnąca liczba infekcji oraz zgonów skłoniła władze do ponownego lockdownu, który będzie obowiązywał od środy.
14.12.2020 | aktual.: 02.03.2022 20:40
Niemieckie media komentują w poniedziałek decyzję niemieckiego rządu o ponownym lockdownie, który ma obowiązywać od najbliższej środy do 10 stycznia.
Dziennik gospodarczy "Handelsblatt" z Duesseldorfu pisze:
"Niemcy tymczasem stoją ponownie w obliczu surowych ograniczeń - w pakiecie z Bożym Narodzeniem i sylwestrem pod znakiem pandemii. Prawda jest jednak taka, że obywatele nie zawsze współdziałają w takim stopniu, na jaki liczyli politycy. W myśl zasady: Nie wszystko, co jest możliwe, trzeba także zrobić".
"Sueddeutsche Zeitung" stwierdza:
"Kto nie chce słuchać, musi poczuć - obojętnie jak staromodne i odrażające jest to powiedzenie, jednak trafnie oddaje to, co się stało. Bo jeśli nawet bardzo szybko duża stanie się pokusa przypisania winy politykom, rządowi lub premierom landów, my sami narobiliśmy sobie bigosu. Ponieśliśmy zbiorową porażkę, tak można to ująć".
Dziennik "Augsburger Allgemeine" konstatuje:
"Teraz zadziałano z całą bezwzględnością, bo nie ma innego wyjścia. Potężnym ludziom tego kraju można zarzucić, że zbyt długo wierzyli w odpowiedzialność obywateli. A że teraz wolność wszystkich zostanie rygorystycznie ograniczona, miliony w tym kraju mogą robić sobie wyrzuty".
W tym samym tonie komentuje "Heilbronner Stimme":
"Kto teraz uskarża się, że Boże Narodzenie będzie bez całej rodziny, a sylwester bez sztucznych ogni, ten wciąż nie rozumie konsekwencji. Społeczeństwo musi zaakceptować, że połowiczny lockdown nie wystarczył. Zamiast odpowiedzialnej samokontroli, wielu wykorzystywało każdą możliwą lukę".
Natomiast dziennik "Rhein-Zeitung" z Koblencji nie szczędzi krytyki:
"Duża część polityków nie tylko nie doceniła dynamiki pandemii, ale także psychologii koronakryzysu. Kto wciąż mówi o poluzowaniu ograniczeń, ten nie powinien się dziwić, że obywatele tratują to na luzie, w myśl zasady: odrobina wolności nikomu nie zaszkodzi. Najgorsze jest jednak to, że ani rząd, ani kraje związkowe wciąż nie mają długoterminowej strategii zwalczania pandemii. Co będzie po 10 stycznia? Sama szczepionka nie uzdrowi sytuacji, gdyż masowe szczepienia rozpoczną się najwcześniej wiosną i wciąż jest niejasne, czy osoby zaszczepione mogą dalej zarażać wirusem. Niemcy dostaną trochę czasu na złapanie oddechu i polityka powinna wykorzystać go do rozmyślań. Efektem musi być coś więcej niż tylko podejmowanie ostrożnych kroków".
"Neue Osnabrücker Zeitung" konstatuje:
"Niemcy się zamykają i na tydzień przed Bożym Narodzeniem zamrażają życie publiczne. (…) Coraz więcej ludzi umiera na COVID-19 i żaden z polityków nie chce ponosić odpowiedzialności za domniemane załamanie systemu ochrony zdrowia. W tej sytuacji lockdown w święta i aż do nowego roku jest słuszny i nie ma dla niego alternatywy".
Przeczytaj także: