Niemiecka prasa o porozumieniach sierpniowych i Solidarności
Dwa największe niemieckie dzienniki,
"Sueddeutsche Zeitung" i "Frankfurter Allgemeine Zeitung"
w swoich publikacjach nawiązują do 25. rocznicy podpisania porozumień
sierpniowych i powstania Solidarności.
"Sueddeutsche Zeitung" wydarzeniom w Polsce sprzed 25 lat poświęciła całą drugą stronę. Warszawski korespondent gazety Thomas Urban przedstawił w materiale zatytułowanym "Wałęsa, papież i Gorbaczow" genezę powstania związku, wydarzenia lata 1980 roku, stan wojenny i demokratyczny zwrot w Polsce w 1989 r.
"Z pomocą Watykanu i radzieckich reformatorów Solidarność zmieniła Europę" - pisze Urban. Ocenia sierpniowe porozumienia jako historyczne wydarzenie, gdyż po raz pierwszy w historii dziejów radzieckiej strefy wpływów kierownictwo partii, uważające się za awangardę klasy robotniczej, zgodziło się na ustępstwa wobec tej klasy. "Solidarność była pierwszym sojuszem intelektualistów i robotników w bloku wschodnim, co przesądziło o jej niezwykłej sile" - czytamy.
W innym artykule Urban krytykuje niemiecką lewicę za nieufność wobec polskiej opozycji. Jego zdaniem, bliskie związki członków Solidarności z Kościołem wydawały się niemieckim socjaldemokratom podejrzane. Urban przypomina bliskie kontakty ówczesnego kanclerza RFN Helmuta Schmidta z szefem PZPR Edwardem Gierkiem i jego podziw dla "cudu gospodarczego" w Polsce.
Niemieccy socjaldemokraci, zarówno Schmidt, jak też przewodniczący SPD Willy Brandt, dążyli do ożywienia polityki odprężenia, zakłóconej w 1979 r. interwencją ZSRR w Afganistanie. Dlatego podczas wizyty w Polsce w 1985 r. Brandt uniknął spotkania z Wałęsą, by nie drażnić generała Wojciecha Jaruzelskiego - twierdzi "SZ".
Jak pisze Urban, SPD zmieniła swe ostrożne nastawienie do Solidarności dopiero po zmianie władzy w Polsce w 1989 r. Architekt wschodniej polityki Brandta Egon Bahr przyznał, że błędnie oceniał Solidarność. Sam Brandt osobiście podziękował Wałęsie za wytrwałość w walce o demokrację - czytamy.
W tym samym wydaniu były korespondent gazety Daniel Broessler opisuje karierę Lecha Wałęsy. "Czasami trybun ludowy, czasami egocentryk" - brzmi tytuł materiału. Wałęsa był w 1980 r. "właściwym człowiekiem na właściwym miejscu" - stwierdza autor. Jako uczestnik wydarzeń w 1970 r. dojrzał dziesięć lat później do roli "rozsądnego przywódcy", który potrafił znaleźć kompromis pomiędzy polityką wywierania presji i dyplomacją.
Pewność siebie i poczucie misji stały się jednak przyczyną porażki Wałęsy w demokratycznej Polsce - ocenia Broessler. Jego zdaniem, Polakom nie spodobała się jego egocentryczna postawa, dlatego ukarali go, wybierając w 1995 r. na prezydenta postkomunistę Aleksandra Kwaśniewskiego.
Zdaniem "Frankfurter Allgemeine Zeitung", wywalczone przez polskich robotników w sierpniu 1980 r. porozumienia, przewidujące powstanie wolnych związków zawodowych, co stało się wyłomem w totalitarnym monopolu kierowniczym partii, były początkiem końca panowania radzieckiego systemu nad Europą Wschodnią.
Z okazji rocznicy, "FAZ" opublikował na trzeciej stronie poniedziałkowego wydania "Zapiski z Wybrzeża" Ryszarda Kapuścińskiego, które ukazały się po raz pierwszy 14 września 1980 r. w tygodniku "Kultura".
Jacek Lepiarz