ŚwiatNiemiec to cham, a Polak "romantyczny macho"

Niemiec to cham, a Polak "romantyczny macho"

Nie taki Polak straszny jak go malują. Lata zaborów, okupacji i komunizmu sprawiły, że niemal "w genach" Polacy mają umiejętność dostosowywania się do trudnych warunków i gotowość do pomagania innym. Choć często usłyszeć można głosy o panującej w polskim społeczeństwie znieczulicy paradoksalnie okazuje się, że w porównaniu z Niemcami, nasz kraj jest dziś często nadal skarbnicą dobrych manier i kulturalnych zachowań.

Niemiec to cham, a Polak "romantyczny macho"
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

Wychowanie to podstawa

- Codziennie rano jeżdżę metrem na uczelnię. W pociągu często tłok, zwłaszcza rano. Każde miejsce jest, wtedy na wagę złota, kto pierwszy ten lepszy. Ale, jak już tak siedzę i widzę nade mną babcię, która stoi, to jakoś mi głupio. Zawsze proponuję, wtedy moje miejsce, bo szacunku do starszych nauczono mnie w domu - mówi Marta, studentka. Jej zdaniem nawyk ustępowania miejsca starszym osobom jest typowo "polski". Jak twierdzi dziewczyna, bardzo rzadko zdarza się, żeby ktoś ją w tym geście uprzedził. Więcej zrozumienia dla seniorów mają według niej jeszcze Hiszpanie czy Włosi, bo w tych krajach, podobnie jak w Polsce, nadal ważne są wartości związane z "podstawową komórką społeczną".

W Niemczech trzypokoleniowa rodzina mieszkająca pod jednym dachem to dziś rzadkość. W Unii Europejskiej najkrócej pracują Francuzi, którzy przechodzą na emeryturę w wieku średnio 58,6 lat. Niemcy pracują do 65 roku życia, a często dłużej. - Dużą część dzieciństwa opiekowała się mną babcia. Tutaj kobiety po sześćdziesiątce nadal są i chcą być aktywne zawodowo. Od zajmowania się dziećmi jest niania, żłobek czy przedszkole. Może dlatego ich więzi rodzinne są często rozluźnione i Niemcy raczej są zajęci sami sobą - szuka przyczyny Marta.

"Matka Polka działa"

W podobnym tonie wypowiada się Natalia, młoda mama. - Na większości stacji metra w Berlinie są windy dla osób niepełnosprawnych. Ładuję się do niej z wózkiem i gotowe - mówi. Gorzej, gdy windy nie ma albo jest zepsuta, wtedy jest kłopot. - Jak jestem z mężem czy z koleżanką to wiadomo, damy sobie radę. Najgorzej jak jestem z dzieciakami sama. Wtedy jestem prawie pewna, że nikt z własnej inicjatywy mi nie pomoże - narzeka Natalia. - Siatki z zakupami, płaczące dzieci, a ja jeszcze muszę się rozglądać za wystarczająco silnym pomocnikiem - wzdycha.

Ale zdarzają się też momenty, które pomagają odbudować wiarę w ludzkość. - Raz w takiej sytuacji zaproponował mi pomoc pewien pan. Wąsy, kombinezon umazany farbą - Polak, myślę sobie. Książkowy przykład stereotypu, ale tak właśnie było - śmieje się Natalia. Nieznajomy pomógł bezinteresownie, porozmawiali chwilę, po czym każde ruszyło w swoją stronę. - Strasznie mnie rozczulił ten pan, wtedy - dodaje. Może jednak była to pomoc jedynie ze względu na "solidarność emigracyjną"? - Nie sądzę. Powiedział mi, że zawsze oferuje w takich momentach pomoc. No, bo "kobieta przecież, a z wózkiem to już w ogóle" - opowiada.

Wiele osób twierdzi, że w polskim społeczeństwie trzyma się jeszcze nieźle symbol "matki Polki". Takiej, która daje sobie radę, ale też wzbudza w innych "macierzyńskie" instynkty, więc ludzie chętniej oferują pomoc. - Jestem za równym podziałem obowiązków w rodzinie. Mimo to, czasem potrzebuje trochę pomocy i tyle. Miło jest móc ją dostać bez "proszenia się" - twierdzi młoda mama.

Romantyczny macho

- Rewolucja seksualna zrobiła tu swoje - śmieje się Aleksandra, która studiuje w Duisburgu. - Niemcy znacznie dłużej niż Polacy żyją w społeczeństwie, w którym ważne jest równouprawnienie, dzielenie się obowiązkami domowymi w rodzinie - wyjaśnia. Niemcy traktują przez to dziewczyny trochę, inaczej niż Polacy. Jak twierdzi Ola, poświęcają też o wiele więcej czasu na zadbanie o swój wygląd zewnętrzny, co już u Polaków nie jest tak popularne. Nasi rodacy są, za to bardziej macho, chcą pokazać, że są silni. Jednak ma to też dla niej swoje plusy. Typowo "polskie" jest np. płacenie przez nich rachunku na randce. - Całowanie w rękę to już może lekka przesada, ale wręczanie kwiatów czy przepuszczanie kobiet w drzwiach uważam za ginącą polską tradycję - podsumowuje.

"Polska gościnność" czy "Polak potrafi" - tak myślimy o sobie sami, ale też i wielu obcokrajowców tak nas postrzega. Oczywiście wszystko można rozumieć na dwa sposoby. Typową polską zaradność można nazwać "kombinowaniem", a naszą otwartość w kontaktach z innymi tłumaczyć sympatią do kieliszka. Oczywiście nie jesteśmy wzorem cnót wszelakich, ale też stwierdzenie, że nasi rodacy są dobrze wychowani i szarmanccy wcale nie jest tak dalekie od prawdy. Oczywiście, jest to pewne uproszczenie. Berlińska rzeczywistość wskazuje jednak , że w porównaniu z innymi nacjami, jesteśmy często lepsi niż nam się wydaje.

Z Berlina dla polonia.wp.pl
Emilia Kałka

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)