ŚwiatNiemcy za blisko Rosji?

Niemcy za blisko Rosji?

Niemieckie gazety na pierwszych stronach
cytują fragment poniedziałkowego przemówienia
prezydenta Rosji Władimira Putina, że rosyjskie pojednanie z
Niemcami jest "wzorem" dla polityki dążącej do wolności,
demokracji i międzynarodowej współpracy.
Prasa nie szczędzi jednak krytycznych uwag na temat stosunków
wewnętrznych w Rosji i ostrzega kanclerza Gerharda Schroedera, że
przyjaźń z Rosją nie może stanowić alternatywy wobec sojuszu z USA.

10.05.2005 | aktual.: 10.05.2005 11:26

"Moskiewskie uroczystości pozostawiły mieszane uczucia" - napisał "Die Welt". Komentator uznał za "wzruszające", iż 60 lat po zakończeniu wojny i 14 lat po upadku radzieckiego imperium mówi się o pojednaniu pomiędzy Niemcami i Rosjanami.

Gazeta ocenia jako "co najmniej dziwny" fakt, iż stolica Rosji zalewana jest plakatami z portretami Józefa Stalina, które nawiązują do "podobno wspaniałej przeszłości".

"Putin stosuje dwa sposoby w obchodzeniu się z historią. W przypadku Niemców zrywa z przeszłością, okazując tym wielki gest, oraz wychwala przyjaźń i strategiczne partnerstwo. Wobec własnych obywateli stosuje jednak historię jako środek przeciwko depresji" - czytamy w "Die Welt".

Komentator wyjaśnia, że rosyjskie elity, "pozbawione imperialnego poczucia misji i atakowane przez siły pragnące unowocześnienia kraju", znajdują się w fazie umysłowego zamętu. Putin chce zwalczać powszechną dezorientację za pomocą "pozłacanej przeszłości". Na pytanie: "Do jakiego świata należy Rosja i co to jest Rosja?", odpowiada wskazując na państwo Stalina. "Jego (Putina) długofalowym celem jest odbudowa Rosji jako mocarstwa" - uważa "Die Welt".

Niemcy dobrze wiedzą, że luk w pamięci nie można zwalczać za pomocą terapii przepisanej za granicą. "Partnerstwo nie może oznaczać hipokryzji. Skutki paktu Hitler-Stalin nakazują, by przy okazji przynajmniej przypomnieć Putinowi o losie krajów leżących pomiędzy Niemcami i Rosjanami" - podkreślił komentator.

"Die Welt" apeluje ponadto, by niemieccy politycy, ustalając politykę wobec Rosji i widząc w niej nawet alternatywę do sojuszu transatlantyckiego, nie zapominali o panującej w Rosji nostalgii za Stalinem.

Lewicowy dziennik "Taz" napisał: "Podobnie jak Rewolucja Październikowa stanowiła podstawę panowania komunistów, tak Wielka Wojna Ojczyźniana przejmuje tę rolę w poradzieckiej Rosji. Jako ideologiczny fundament panowania Putina pozwala ona dostrzec totalitarną ideologię, którą słychać było także w jego przemówieniu do narodu - upadek ZSRR był "największą geopolityczną katastrofą XX wieku".

Bałtowie, Mołdawianie, zachodni Ukraińcy, narody Azji Środkowej, Gruzji i Europy Wschodniej mają inne zdanie. Niektórzy w nich nie wzięli udziału w moskiewskich uroczystościach. "Nie dlatego, że odmawiają uznania radzieckiej daniny krwi. Wyczuwają jednak, że Rosja, zgodnie z dawnym imperialnym odruchem, świadomie chce traktować ich jako państwa drugiej klasy. Te narody zrozumiały, że zwycięski tryumf w II wojnie światowej instrumentalizowany jest przez Moskwę w celu uzasadnienia użycia siły w Czeczenii. Tam szaleje wojna, o której Europa zapomniała, i o której powinna przypomnieć dowódcy Putinowi" - czytamy w "Taz".

"Muenchner Merkur" pochwalił prezydenta USA George'a W. Busha za to, że ujawnił "rozdwojony charakter" uroczystości w Moskwie. "Bush pojechał do Gruzji, która chce wreszcie pozbyć się resztek rosyjskich wojsk" - podkreślił komentator. Dodał, że gest Busha pozostał "odosobniony". "Kto mówi dziś o Czeczenii, (...) czy też o prawach człowieka w samej Rosji? Stara Europa przyzwyczaiła się do politycznego pragmatyzmu wobec Rosji, ktory nazywa pojednaniem" - zauważył. Jego zdaniem, po rozszerzeniu UE na Wschód konieczne jest włączenie historycznych doświadczeń nowych krajów, szczególnie w podejściu do Rosji.

"Wizyta Busha w Gruzji pokazuje, dlaczego narody Europy Wschodniej w niebezpiecznych czasach trzymają raczej z Ameryką" - konkluduje komentator "Muenchner Merkur".

Zdaniem "Passauer Neue Presse", moskiewskie uroczystości są dowodem na "pełzający" proces alienowania się Niemiec od Zachodu. Zdaniem bawarskiej gazety, niemiecka polityka zagraniczna powinna stać się tematem debaty w czasie kampanii przed wyborami parlamentarnymi w roku 2006. "Można mieć jedynie nadzieję, że chadecy jako tradycyjna siła integracji z Zachodem, zajmą się tym tematem".

"Leipziger Volkszeitung" podkreśla, że Niemcy, dawny wróg Rosji, zostały ostatecznie uznane podczas uroczystości w Moskwie za przyjaciela. "Prawdziwi przyjaciele rozmawiają jednak także o nieprzyjemnych prawdach, np. o doktrynalnej roli stalinowskiego Związku Radzieckiego w powojennej Europie. Schroeder nie wspomniał o tym ani słowem i zaprzepaścił tym samym wielką szansę" - czytamy.

"Sueddeutsche Zeitung" zwraca uwagę na znaczenie Stanów Zjednoczonych dla Europy. "Ameryka jest narodem założycielskim Europy, ponieważ uwolnienie i demokratyzacja Europy byłyby nie do pomyślenia bez USA. Wątpliwości co do europejskiej roli Ameryki - niezależnie od tego czy pojawiają się w Waszyngtonie, czy w Berlinie - są niebezpieczne, ponieważ szkodzą jedności Europy. Nauki z klęski i ze wszystkich lat zimnej wojny pokazują, że Europa nie może wybierać pomiędzy Rosją i USA" - napisał w konkluzji komentator "Sueddeutsche Zeitung".

Jacek Lepiarz

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)