Niemcy patrzą w przeszłość - będzie lustracja posłów?
Współrządzący w Niemczech liberałowie zaproponowali lustrację wszystkich posłów RFN, którzy zasiadali w Bundestagu od 1949 do 1990 roku, pod kątem kontaktów z komunistyczną bezpieką w dawnej NRD - poinformował poseł FDP Reiner Deutschmann.
Jak podkreślił, chodzi wyłącznie o zlecenie naukowego opracowania, które nie będzie miało żadnych konsekwencji prawnych.
- Rozliczenia z komunistyczną przeszłością nie może ograniczać się do wschodnich landów Niemiec. Stasi była aktywna również na Zachodzie. Dla procesu jednoczenia się Niemiec ważne jest też to, by dowiedzieć się, kto w Niemczech Zachodnich był uwikłany bądź wykorzystany przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Państwa w komunistycznej NRD albo czy Stasi próbowała wpływać na decyzje Bundestagu - powiedział Deutschmann.
Według niego wniosek frakcji Partii Wolnych Demokratów (FDP), przedstawiony chadeckim partnerom w koalicji rządzącej, spotkał się z pozytywną reakcją. - Jestem optymistą, że będziemy mieli większość dla tej inicjatywy - powiedział poseł z Saksonii. Jeśli chadecy poprą propozycję FDP, projekt odpowiedniej uchwały trafi jesienią pod obrady Bundestagu.
Jak przypomniał dziennik "Die Welt", w przeszłości podobny wniosek FDP dwukrotnie został odrzucony, także przez chadeków. Po raz ostatni stało się to w maju 2009 roku. Liberałowie ponowili propozycję wówczas lustracji posłów i członków władz federalnych po tym, jak ujawniono, że zachodnioniemiecki policjant Karl-Heinz Kurras, który w 1967 roku zastrzelił uczestnika studenckich protestów w Berlinie Zachodnim, był agentem Stasi.
Część chadeków zarzucała wtedy FDP populizm i - jak przypomina "Die Welt" - wyrażała wątpliwość, czy uda się dobrze wyjaśnić opinii publicznej różnice między sprawcami a ofiarami Stasi. Z kolei socjaldemokraci ostrzegali przed "kulturą podejrzliwości".
W swoim najnowszym wniosku FDP nie precyzuje, kto miałby przeprowadzić proponowaną analizę. "Die Welt" pisze, że wydział badań Urzędu Pełnomocnika ds. Akt Stasi uchodzi za mało efektywny i powolny. Alternatywą byłoby zlecenie studium Instytutowi Historii Współczesnej w Monachium, Centrum Badań nad Historią Współczesną w Poczdamie oraz Berlińskiemu Towarzystwu Badań nad Państwem SED.
Dotychczas wpływami NRD-owskiego Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwa na parlament RFN zajmuje się pilotażowa analiza Urzędu Pełnomocnika ds. Akt Stasi dotycząca Bundestagu szóstej kadencji, od 1969 do 1972 roku. Wynikało z niej, że co najmniej 49 posłów było zarejestrowanych jako tajni współpracownicy, co jednak nie jest jednoznaczne ze świadomą i dobrowolną kooperacją ze służbą bezpieczeństwa NRD. W pięciu przypadkach stwierdzono faktyczne kontakty ze Stasi.
Z kolei w kartotece komórki wywiadu zagranicznego Stasi - tzw. kartotece Rosenholz - zarejestrowano aż 317 tysięcy obywateli RFN. Są to jednak zarówno nazwiska agentów i współpracowników, jak i ich ofiar. Po 1989 roku kartoteka ta w niewyjaśnionych okolicznościach znalazła się w posiadaniu CIA. Po wieloletnich negocjacjach Amerykanie przekazali w 2003 roku stronie niemieckiej kopie mikrofilmów dokumentów z kartoteki.
Inicjatywę liberałów poparł niemiecki historyk i dyrektor muzeum w dawnym więzieniu Stasi Berlin-Hohenschoenhausen, Hubertus Knabe. - Nigdy nie rozumiałem, dlaczego Bundestag nie miał odwagi dokonać rozliczenia z własną historią - powiedział Knabe gazecie "Die Welt".