Niemcy blokują wysokie pensje dla eurodeputowanych
Niemcy zablokowały ujednolicenie wynagrodzeń
posłów do Parlamentu Europejskiego na wysokim poziomie prawie 9
tysięcy euro miesięcznie brutto - poinformowali dyplomaci
unijni w Brukseli.
16.01.2004 | aktual.: 16.01.2004 19:42
W połowie grudnia Parlament Europejski poszedł w tej sprawie na pewne ustępstwa wobec rządów unijnych w nadziei, że zgodzą się na takie właśnie wynagrodzenie, sięgające połowy pensji sędziego Trybunału Sprawiedliwości UE.
Ale na czwartkowym posiedzeniu Komitetu Stałych Przedstawicieli (ambasadorów) Unii Europejskiej przedstawiciel Niemiec zgłosił sprzeciw, krytykując zwłaszcza przewidzianą w propozycji parlamentu możliwość opodatkowania pensji eurodeputowanych przez państwa członkowskie.
Niemcy wyliczyły, że ze względu na swój wysoki udział w budżecie unijnym to one będą finansowały koszty utrzymania około 200 posłów do unijnego zgromadzenia (dwa razy tyle, ile wynosi liczba eurodeputowanych z Niemiec - 99). Tymczasem podatki około setki posłów trafiałyby do budżetów innych państw.
Stanowisko rządu Niemiec po cichu popiera wielu niemieckich eurodeputowanych, dla których ujednolicenie wynagrodzeń oznaczałoby wprawdzie podwyżkę samej pensji, ale równocześnie utratę możliwości "oszczędzania" na kosztach dojazdów.
Propozycja parlamentu przewiduje bowiem urealnienie tych kosztów, to znaczy ściślejsze niż dotychczas oparcie ich zwrotu na rachunkach i wykorzystanych biletach.
Niemcy poparła tylko Austria, więc w razie podejmowania decyzji większością głosów nie mogłyby jej wiecznie blokować. Ale argumentują, że sprawa "zahacza" o kwestie podatkowe, co do których decyzje podejmuje się w Unii jednogłośnie.
Kiedy 17 grudnia Parlament Europejski uchwalił swoje kompromisowe propozycje, jego rzecznicy wyliczyli, że połowa wynagrodzenia unijnego sędziego to 8671 euro brutto miesięcznie, z tym że z tego trzeba by płacić aż 1474 euro składek emerytalnych i zdrowotnych.
W nowym systemie wynagrodzenia posłów wypłacałby budżet unijny. Do tej pory posłowie do Parlamentu Europejskiego byli opłacani przez własne państwa członkowskie i otrzymywali takie diety jak ich koledzy z parlamentów narodowych. Budżet unijny zwracał im tylko koszty podróży i utrzymania biura.
Najwyższe wynagrodzenia mieli dotychczas Włosi - po 10975 euro brutto miesięcznie (jedyny kraj Unii płacący posłom więcej niż proponowana ujednolicona dieta), a najniższe Hiszpanie - 14 diet w roku po 2619 euro.
Polscy posłowie zawodowi zarabiają po 11243 zł brutto, z czego 8998 zł stanowi pensja, a 2245 zł diety. Spośród parlamentarzystów z 10 krajów przystępujących do Unii najwięcej zarabiają Słoweńcy - 4155 euro, a najmniej Węgrzy - 761 euro.
W propozycjach Parlamentu Europejskiego znalazła się możliwość wystąpienia nowego państwa członkowskiego o okres przejściowy, w czasie którego jego eurodeputowani otrzymywaliby tylko równowartość pensji swoich kolegów z parlamentu narodowego, wypłacaną z budżetu własnego państwa.
Dotychczas ani Polska, ani żaden inny przyszły kraj członkowski nie sygnalizowały chęci ograniczenia w ten sposób pensji własnym europosłom. Żadne z przyszłych państw Unii nie poparło też Niemiec.