PolskaNieludzka Biedronka

Nieludzka Biedronka

Katorżnicze normy, ważące ponad tonę ciężary do rozładowania, poronienia wśród pracownic - takie są ustalenia PIP po kontroli w marketach popularnej sieci Biedronka.

07.07.2004 | aktual.: 07.07.2004 09:22

Wczoraj główny inspektor pracy przedstawił wyniki kontroli przeprowadzonej w 139 marketach 27 sieci handlowych. Szczególnie dużo uwagi kontrolerzy poświęcili należącej do Jeronimo Martins Dystrybucja sieci sklepów Biedronka, tam też stwierdzili wyjątkowo dużo nieprawidłowości. Nieludzką działalność Biedronek szeroko opisywały media, „NTO” ujawniła m.in., że w Biedronce na ul. Wrocławskiej w Opolu pracownice musiały - na polecenie kierownika - przez cały dzień kasować na stojąco.

Na Opolszczyźnie inspektorzy PIP skontrolowali 13 marketów Biedronka. Co stwierdzili? Przede wszystkim pracownicy pracują dużo więcej, niż powinni i niż wynika z ewidencji czasu pracy. Często bez zapewnienia 11-godzinnego nieprzerwanego odpoczynku.

- Pracownik kończył pracę o godzinie 22., a następnego dnia zaczynał o 6 rano - opowiada nadinspektor Maria Stadniczeńko z Okręgowego Inspektoratu Pracy w Opolu. - Jeśli nazajutrz miała być promocja, to kierownik sklepu i pracownicy siedzieli w sklepie nawet do północy. Oczywiście, nie było to odnotowane w ewidencji, ale jest bezsporne, gdyż dopiero o tej godzinie był włączany alarm.

Choć pracownicy są zatrudnieni zazwyczaj na 3/4 etatu (pełne etaty mają tylko kierownicy i zastępcy) i powinni pracować po 6 godzin, pracują dużo więcej. Dla pracodawcy oznacza to podwójną korzyść - po pierwsze, dzięki niepełnym etatom pracownicy nie mają przerwy śniadaniowej i nie trzeba im tworzyć zaplecza sanitarno-higienicznego. Po drugie - i tak będą pracować po 10 godzin, a za nadliczbówki można im nie zapłacić.

Przykładowo w Biedronce w Głubczycach, gdzie inspektorzy stwierdzili wyjątkowo dużo przykładów łamania prawa pracy, w maju wszyscy zatrudnieni pracowali - zgodnie z grafikiem - po 14 godzin na dobę, a wynagrodzenie zostało im źle policzone.

- Pracownicy byli wzywani do rozładowania towaru w dniu wolnym od pracy, ale fakt ten nie był odnotowywany w ewidencji - opowiada nadinspektor Stadniczeńko. - Kasjerki musiały po godzinach pracy siadać przy kasie i logować się na nazwisko kierownika lub zastępcy. Jedna ze zwolnionych pracownic przepracowała w ciągu miesiąca 236 nadgodzin, podczas gdy norma roczna wynosi 150! Upomniała się o pieniądze, więc straciła pracę...

Sklepy Biedronki są sfeminizowane, w niektórych nie ma ani jednego zatrudnionego mężczyzny. Podczas kontroli wyszło na jaw, że kobiety w siedmiu sklepach (w Zdzieszowicach, Nysie, Ozimku, Lewinie Brzeskim, Grodkowie i Oleśnie) ręcznie woziły i rozładowywały wózki z paletami. To ciężar od 600 do 1300 kilogramów, podczas, gdy dopuszczalna norma dźwigania dla kobiet wynosi... 80 kilo!

- Nic dziwnego, że dochodziło do poronień - dodaje Maria Stadniczeńko. - Jeśli pracownica była w ciąży, a miała umowę na czas określony, bała się przyznać pracodawcy, aby jej nie zwolnił. Wiemy co najmniej o dwóch przypadkach poronień, niewykluczone, że było ich więcej. Odrębny problem to badania profilaktyczne, które były wykonywane byle jak, czasem na telefon. Na skierowaniu na badania nie pisano, że pracownica ma się zajmować rozładunkiem, a jedynie obsługą kasy. Dlatego lekarz nie widział przeciwwskazań do pracy. Efektem kontroli na Opolszczyźnie jest 7 mandatów nałożonych na kierowników sklepów i rejonów, na ogólną kwotę 3200 zł. Biedronki czeka też rekontrola. Jeśli te same nieprawidłowości się potwierdzą, inspektorzy PIP będą wnioskować o podwyższenie składek na ubezpieczenie wypadkowe o 100 procent.

- Firma Jeronimo Martins dąży do maksymalnego zysku minimlanym kosztem, a to sprawiło, że pracownicy są traktowani jak towar - podsumowuje Stadniczeńko. - Mam nadzieję, że nałożone kary zmienią postawę pracodawcy, choć trudno spodziewać się cudów... Pierwsze efekty już są. Zarząd Jeronimo Martins zakupił wózki elektryczne do wszystkich sklepów, firma zatrudniła też 324 mężczyzn, a z innymi osobami zawarła umowy cywilnoprawne w sprawie rozładunku towarów. Wprowadzono elektroniczną ewidencję pracy w systemie dziennym oraz uruchomiono bezpłatną linię dla pracowników, na którą mogą zgłaszać problemy dotyczące funkcjonowania sieci. Co ciekawe, o tych wszystkich rozwiązaniach rozmawia z dziennikarzami wynajęta agencja public relations...

ZMIENIAMY SIĘ

Mówi Anna Sierpińska, dyrektor ds. komunikacji i marketingu Jeronimo Martins:
- Nasza firma nie akceptuje i nigdy nie akceptowała zachowań, które w jakikolwiek sposób naruszają prawa pracowników. W celu zapewnienia naszym klientom wysokiej jakości usług, a naszym pracownikom odpowiednich warunków pracy, przeprowadziliśmy między innymi gruntowną modernizację sklepów.

W kolejnym etapie, by ułatwić pracę, podjęliśmy również decyzję o zakupie wózków elektrycznych. Wskazane przez Państwową Inspekcję Pracy nieprawidłowości nie były wynikiem złej woli firmy. Obecnie uważnie je analizujemy i na bieżąco realizujemy zalecenia PIP. Chciałabym zaznaczyć, że docierają do nas już pierwsze pozytywne opinie pracowników i mamy nadzieję, że wprowadzone zmiany będą dobrym przykładem dla innych.

KOMENTARZ

Niska cena, niewolnicza praca

Doprawdy, trudno uwierzyć, że właściciel sieci nie wiedział, co się dzieje w Biedronkach. „Codziennie niskie ceny” to dobry wabik dla klientów, ale za niską ceną kryje się niewolnicza wręcz praca. To my sami, ustawiając się z załadowanym po brzegi wózkiem w kolejce do kasy, dajemy ciche przyzwolenie na łamanie prawa. Przyznajmy szczerze, ilu z nas, klientów, przechodziło do tej pory obojętnie obok pracownicy Biedronki ciągnącej wózek załadowany paletami...

Ewa KOSOWSKA-KORNIAK

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)