"Nielojalna i niepoważna - a miała być polską Thatcher"
Joanna Kluzik-Rostkowska powinna trafić do księgi rekordów Guinessa. W ciągu dwunastu miesięcy zaliczyła trzy partie polityczne. O człowieku, którego niedawno zachwalała jako najwybitniejszego polskiego polityka, teraz mówi, że trzeba otoczyć go kordonem sanitarnym. A kilka tysięcy osób, które namówiła na trudną i ryzykowną drogę, po prostu zrobiła w konia.
12.06.2011 | aktual.: 22.06.2011 10:54
Pół roku temu opuściła jedną partię, namawiała innych do przyłączenia się do niej. Na wezwanie zgłosiło się początkowo nawet kilkanaście tysięcy osób. Część poważnych polityków opuściła duży klub parlamentarny, że pójść niepewną drogą, zaryzykować i stworzyć coś własnego. Wielu działaczy samorządowych, część partyjnych, wielu zwykłych ludzi, którzy pomyśleli, że skoro grupa inteligentnych ludzi wzywa trzeba się dołączyć, trochę zaryzykować i próbować zmienić polską politykę. Ryzykując własne kariery.
Pani Joanna szybko – bez wyborów - została obwołana liderem partii PJN. Ustalono, że ma być nową Margaret Thatcher. Po kilku miesiącach widać było, że projekt nie idzie, że ludzie nie są zmobilizowani, że tłumy, które się zgłosiły, jakoś nie są zmobilizowane. Polska Margaret Thatcher zachowywała się nie jak Żelazna Lady, raczej jak rozhisteryzowana Małgośka. Notowania dramatycznie niskie. Jednym słowem – nie poszło. Zdarza się.
Nic dziwnego, że przed zaplanowanym zjazdem, na który miano oficjalnie wybrać szefa partii, koledzy uznali, że trzeba jednak na czele postawić kogoś innego. Pani Joanna mocno się obraziła. Zapowiedziała, ze idzie na wakacje. Kolegów w partii zapewniała do ostatniej chwili, że nie odchodzi do Platformy. O tym, że niedawna przewodnicząca jednak odchodzi i to do Platformy jej niedawni podwładni i przyjaciele i członkowie partii dowiedzieli się … z telewizji.
Zrozumiałbym, gdyby pani Joanna sfrustrowana porażką powiedziała kolegom: nie chcecie mnie, trudno odchodzę, daję sobie spokój z polityką. Niezbyt byłoby to poważne, ale zrozumiałe i w miarę fair. W miarę – bo przypomnę, że przez kilka miesięcy ileś tysięcy osób jej zaufało i poszło za nią.
Ale pani Joanna wykonała numer stulecia – przeszła do konkurencyjnego ugrupowania, którego celem jest m.in. doprowadzenie do upadku projektu PJN, któremu sama do niedawna przewodziła. Nie dziwi mnie postawa Platformy, To naturalne, na tym polega polityka, żeby pokonać konkurenta, przechwycić jego zawodników a najlepiej doprowadzić do niknięcia ze sceny politycznej.
Ale polityk, czy polityczka jak się dziś mówi, która jeszcze dwa tygodnie temu była przewodniczącą partii i niemal z dnia na dzień porzuciła ją, by przejść do konkurencyjnego obozu, nie tylko się ośmiesza ale pokazuje jak bardzo ma gdzieś tych kilka tysięcy osób, które za nią poszło. Nie chcieliście mnie jako szefowej? A to się gońcie. Za karę was zlikwiduję! Warto też przypomnieć, ze mówimy o osobie, która rok temu przekonywała nas, że Jarosław Kaczyński jest najlepszym polskim politykiem, wybitnym mężem stanu, człowiekiem który może zaprowadzić nas kraj do krainy szczęśliwości. Teraz już mówi o tym samym mężu stanu, o Jarosławie Kaczyńskim, że należy go otoczyć kordonem sanitarnym.
Hej drodzy wyborcy, hej nowi partyjni koledzy. Słuchajcie co mówi do was Joanna Kluzik-Rostkowska. Zapiszcie i sprawdźcie za trzy miesiące, czy nie zmieniła zdania o 180 stopni. Donaldowi Tuskowi i jego kolegom radzę szczerze, by bardzo uważali. Bo wzięli na pokład osobę, która okazała się być osobą ultra niewiarygodną, ultra nielojalną, ultra niepoważną. Wyborcom z Gliwic, gdzie niedoszła Margaret Thatcher ma wystartować uwagi te poddaję pod rozwagę.
Igor Janke specjalnie dla Wirtualnej Polski