Nieliczne protesty przeciwko wizycie Busha
Niewielkim poparciem cieszyły się w Niemczech demonstracje przeciwko wizycie prezydenta USA George'a W. Busha, zorganizowane przez niemieckie organizacje pacyfistyczne i antyglobalistyczne.
13.07.2006 | aktual.: 13.07.2006 16:51
W nadbałtyckim Stralsundzie, głównym punkcie wizyty amerykańskiego prezydenta, przeciwko jego obecności demonstrowało 600 osób. Uczestnicy protestu nieśli transparenty krytykujące politykę rządu USA, szczególnie wojnę w Iraku oraz przetrzymywanie podejrzanych o terroryzm w więzieniu Guantanamo.
Nie chcemy Busha ani w Niemczech, ani w żadnym innym kraju europejskim - powiedział deputowany niemieckich Zielonych Christian Stroebele. W Guantanamo "deptane są codziennie prawa człowieka" - dodał. W demonstracji uczestniczyli należący do Lewicy ministrowie rządu Meklemburgii-Pomorza Przedniego. Organizatorzy spodziewali się 5000 uczestników.
Protestujących nie dopuszczono w pobliże miejsca, gdzie przebywał Bush, który przemawiał na staromiejskim rynku w Stralsundzie, a następnie, po konferencji prasowej, zwiedził średniowieczny kościół św. Mikołaja. Nie doszło do incydentów. Drugą zaplanowaną demonstrację odwołano.
Działacze organizacji Greenpeace umieścili rano na wieży kościoła transparent z napisem "No Nukes - No War - No Bush" ("nie" dla broni nuklearnej, dla wojny i dla Busha). Trzynastu uczestników akcji zatrzymała policja. Podobny napis zawieszono na moście prowadzącym na wyspę Rugię.
W Stralsundzie porządku pilnowało 2000 policjantów. W całym regionie nad bezpieczeństwem gościa czuwało 12 tys. funkcjonariuszy.
Ambasadę USA w Berlinie pikietowało po południu dziesięć osób. "Polityka Busha kompromituje Amerykę w świecie" - głosił jeden z transparentów. Na jednym z plakatów Busha ucharakteryzowano na Hitlera.
Jacek Lepiarz