Niełatwe życie krwiodawców
Od początku wakacji Regionalne Centra Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa apelują o oddawanie krwi. W ruch poszły specjalne autobusy, organizowane są tzw. „ekipy wyjazdowe” umożliwiające oddawanie krwi w karetkach zatrzymujących się w różnych punktach miasta. By zostać dawcą, w telewizyjnych reklamówkach zachęcają nawet znani aktorzy. Choć chętnych do oddania życiodajnego płynu jest wielu, na drodze potencjalnych dawców stają liczne ograniczenia, które ich dyskwalifikują – informuje "Gazeta Krakowska".
02.08.2007 | aktual.: 02.08.2007 08:48
Istnieje bowiem szereg obostrzeń, o których zgłaszający się pierwszy raz do centrum krwiodawstwa nie mają często pojęcia. Dawcą nie zostanie na pewno osoba wracająca z krajów Afryki Wschodniej, Zachodniej oraz Tajlandii. Dlaczego? Bo turyści w tych krajach mogą stosunkowo łatwo zarazić się malarią. Krwi nie odda także osoba przebywająca między 1980 a 1996 rokiem w Wielkiej Brytanii, Irlandii i Francji. Chociaż dla laika jest to dziwny wymóg, to – jak zapewniają fachowcy – ma on swoje uzasadnienie.
Są to państwa w których występowała choroba szalonych krów. Po spożyciu zakażonego mięsa chory mógł przenieść we krwi priony wywołujące chorobę. Okres ich wylęgania może trwać nawet 15 lat – argumentuje zastępca dyrektora ds. medycznych RCKiK w Krakowie Jolanta Raś. Są jednak sytuacje w których względy ostrożności zdają się iść zdecydowanie za daleko.
Dawcą krwi nie może bowiem zostać osoba, która w ciągu ostatniego roku wykonała tatuaż, przekłuła uszy lub inną część ciała, poddała się zabiegowi akupunktury lub wykonała depilację kosmetyczną. Widziałam reklamy w telewizji i postanowiłam oddać krew. Nie pozwolono mi, bo w ankiecie napisałam, że depilowałam nogi i bikini u kosmetyczki – mówi 24–letnia Urszula Jadczak z Krakowa. To chyba przesada. Przecież wiele kobiet poddaje się zabiegom kosmetycznym – dodaje.
Dlaczego Urszula Jadczak nie mogła oddać krwi? Bo zgodnie z zarządzeniem ministra zdrowia, po depilacji znalazła się w grupie osób narażonych na zakażenie wirusem HIV. Podobne przepisy występują w wielu krajach, nie tylko w Unii Europejskiej. W Stanach Zjednoczonych te restrykcje są jeszcze surowsze – zapewnia Raś. Wszyscy, którzy jednak przebrnęli przez gęste sito selekcji i oddali krew, zapewniają, że doświadczane wtedy uczucie rekompensuje wszelkie trudności.
Wszystko trwa może 30 minut, a możliwość pomocy innym napawa ogromną satysfakcją. Nie mówiąc już o dodatkowych profitach, jak słodkości czy zniżki na bilety MPK – mówi Piotr Wędzony z Krakowa, który od dwóch lat regularnie oddaje krew. Uważam, że powinien to robić każdy. Jest to prawie bezbolesny zabieg, a przecież może uratować niejedno życie – twierdzi.