Niegospodarność w spółce, którą kierował Putra
Gdy białostocką komunalną spółką "Lech"
zarządzał obecny wicemarszałek Senatu Krzysztof Putra,
doszło do niegospodarności i bezzasadnego wydania "setek tysięcy
złotych" - pisze regionalny dziennik "Gazeta Współczesna".
14.09.2007 | aktual.: 14.09.2007 09:33
O nieprawidłowościach w "Lechu" pisze też inny białostocki dziennik, "Kurier Poranny". Sam polityk twierdzi, że to atak na niego, związany z kampanią wyborczą.
Gazety powołują się na wyniki audytu i kosztów działalności w latach 2002-2006 spółki "Lech", która zajmuje się zarządzaniem miejskim bazarem i wysypiskiem śmieci w Hryniewiczach koło Białegostoku. Do jesieni 2005 kierował nią Krzysztof Putra.
"Gazeta Współczesna" podaje przykłady nietrafionych zakupów maszyn i płacenia za sprzątanie targowiska zewnętrznej firmie, podczas gdy mieli to robić sami kupcy i czterej pracownicy "Lecha". Również ochronę zatrudniano z zewnątrz, choć pięciu pracowników spółki było właśnie w tym celu zatrudnionych. Gazeta pisze też o tym, że "Lech" nie naliczał odsetek firmom spóźniającym się z płaceniem rachunków.
Powołując się na raport pokontrolny z audytu, dziennik napisał, że w 2004 i 2006 roku wydano w "Lechu" 400 tys. na paliwo. Tymczasem samochody spółki powinny mieć krótkie przebiegi. Reklama "Lecha" kosztowała też sporo. Np. w 2004 roku było to 94 tys. zł. Mowa jest także o wysokich kosztach prywatnych rozmów telefonicznych pracowników.
"Gazeta Współczesna" przypomina, że w spółce na urlopach bezpłatnych jest kilku polityków PiS, m.in. wicemarszałek Putra. On sam powiedział gazecie w nieautoryzowanej rozmowie, że może odpowiadać na pytania dotyczące audytu, gdy pozna jego wyniki.
Uważa jednak, że to atak na jego osobę związany z kampanią wyborczą i "czarny PR nie mający nic wspólnego z rzetelnością dziennikarską". Twierdzi, że w latach, gdy kierował "Lechem", firma miała się dobrze.