Nieetyczny sędzia
Sąd Najwyższy uznał, że radomski sędzia Waldemar Korczak, kupując w zeszłym roku samochód od firmy, której upadłość wcześniej ogłaszał i ustanawiał wynagrodzenie dla syndyka tej firmy, zachował się nieetycznie. Sąd obniżył mu karę dyscyplinarną z orzeczonej w I instancji nagany do upomnienia.
09.05.2003 13:33
Sąd Najwyższy stwierdził, że zachowanie sędziego Korczaka nie jest co prawda niezgodne z prawem, ale "sytuacja, w którą się uwikłał, może wzbudzać wątpliwości, czy sędziowie mogą czerpać korzyści ze sprawowanego urzędu, czy są bezstronni, czy też wchodzą w układy ze stronami. (...) To nie sprzyja budowaniu autorytetu wymiaru sprawiedliwości - a taka jest powinność sędziego" - podkreślili w wyroku sędziowie.
W czerwcu zeszłego roku sędzia Korczak kupił od syndyka przedsiębiorstwa, którego upadłość ogłaszał niemal rok wcześniej, (ustalał też syndykowi tzw. wynagrodzenie wstępne) kilkuletniego, dobrze wyposażonego forda escorta, za 16 tys. zł.
Auto było wystawione na przetarg. Obwiniony podkreślił, że w przetargu wziął udział nie on, ale jego żona, mająca ponoć decydujące zdanie w sprawach rodzinnych. "W imię niepowodowania konfliktów rodzinnych uległem jej" - przyznał Korczak. Pieniądze na auto wyłożył jednak z własnego konta, potem razem z żoną pojechał je odebrać i korzystał z niego także w późniejszym czasie.
Rzecznik dyscyplinarny wytoczył Korczakowi postępowanie. Domagał się stwierdzenia, że sędzia uchybił godności urzędu i dyscyplinarnego przeniesienia go na inne stanowisko służbowe. Do sprawy włączyli się nawet minister sprawiedliwości i Krajowa Rada Sądownictwa, domagając się tego co rzecznik dyscyplinarny.
Korczak podtrzymywał, że jego działanie nie było sprzeczne z prawem i wnosił o uniewinnienie. Sąd dyscyplinarny w Lublinie doszedł do wniosku, że sędzia uchybił godności urzędu, ale nie wymierzył wnioskowanej kary, lecz łagodniejszą - naganę.
Od tego orzeczenia odwołały się wszystkie strony - zarówno rzecznik oraz minister i KRS (chcący zaostrzenia odpowiedzialności sędziego) jak i sam obwiniony, walczący o uniewinnienie. Sąd Najwyższy po rozważeniu sprawy orzekł w piątek prawomocnie, że za tego rodzaju nieetyczne przewinienie adekwatna będzie łagodniejsza kara - upomnienie.
"Jestem usatysfakcjonowany, choć uważam, że sąd uległ jednak presji złożonych odwołań, bo powinien mnie uniewinnić" - powiedział sędzia Korczak, zastrzegając, że "z szacunku dla autorytetu SN wyroku komentował nie będzie". Spytany co by zrobił dzisiaj w analogicznej sytuacji, odpowiedział to, co pięć minut wcześniej usłyszał od sądu: "musiałbym się rozwieść, albo odejść z sądu".