Niedźwiedzica dostanie nadajnik?
Dyrekcja Tatrzańskiego Parku Narodowego rozważa - po tym jak przedwczoraj w pełnej spacerowiczów Dolinie Strążyskiej niedźwiedzica zaatakowała mężczyznę, który zboczył ze szlaku, by sfotografować niedźwiadki - czy nie założyć samicy obroży z nadajnikiem.
- Niedźwiedzica nie jest zsynantropizowana, ale nie odczuwa już strachu przed ludźmi. Podchodzi zbyt blisko - tłumaczy Paweł Skawiński, dyrektor TPN. - Tym razem bowiem samica zatrzymała się półtora metra od turysty. Następnym razem może jednak zatrzymać się na nim! I dojdzie do tragedii.
Niedźwiedzica, która wczoraj pogoniła turystę - to "Siwa", znana parkowcom z ubiegłego roku. Przez nią zamknięta była przez kilka miesięcy Dolina Kondratowa. Wtedy samica z małymi kręciła się koło schroniska. W tym roku przeniosła się do Doliny Strążyskiej, niedaleko herbaciarni. Strażnicy już w poniedziałek próbowali gumowymi kulami odstraszyć niedźwiedzicę. Po dwóch "klapsach" odeszła, ale upolowała łanię i wróciła do Strążyskiej.