Niedźwiedź zaatakował na Słowacji; został zastrzelony
Słowaccy policjanci zastrzelili 4-letnią niedźwiedzicę podczas próby jej uśpienia. W tym roku to już trzeci przypadek zastrzelenia niedźwiedzia po słowackiej stronie Tatr.
Zdezorientowana, najprawdopodobniej gwałtownym załamaniem pogody, 120-kilogramowa niedźwiedzica, zeszła z gór Wielkiej Fatry do centrum 60-tysięcznego miasta Martin. Policji udało się otoczyć zwierzę, które nie było agresywne i wyjadało odpadki z kontenera, a weterynarz ogrodu zoologicznego w Bojnicach uśpił zwierzę.
Niedźwiedzicę przewieziono ciężarówką kilkanaście kilometrów dalej do Sklabinskiej Doliny. Zdaniem weterynarza zwierzę wyglądało na "słabe, wygłodzone" i "zupełnie nie bało się ludzi". Po kilku godzinach niedźwiedzica wróciła w okolice Martina, tym razem do wsi Sklabina.
Kilku policjantów z pomocą starosty zdołało zapędzić wystraszone zwierzę do miejscowego przytułku dla psów, gdzie miejscowy weterynarz próbował ponownie uśpić niedźwiedzicę. Tym razem niedźwiedź zaatakował. Jeden z policjantów wystrzelił, raniąc zwierzę, kolejny skrócił cierpienia niedźwiedzia strzałami z karabinu maszynowego. Jozef Tomana, szef policji w Martinie zapewnia, że "policja działała w obronie własnej".
To kolejny przypadek zastrzelenia niedźwiedzia po słowackiej stronie Tatr, gdzie znajduje się około 100 niedźwiedzi. Każdego roku ministerstwo ochrony środowiska wydaje również zgodę na odstrzał 15 niedźwiedzi uznanych za "agresywne". Niedźwiedzie padają również z rąk kłusowników.