"Niech ta tragiczna śmierć będzie przestrogą"
Działacze Sojuszu Lewicy Demokratycznej
złożyli kwiaty na grobie Barbary Blidy, wręczyli też
stypendia jej imienia. 25 kwietnia mijają dwa lata od samobójczej
śmierci byłej posłanki SLD i minister budownictwa.
25.04.2009 16:15
Stypendia wręczono trzem dziewczynom podczas inauguracji śląskiej kampanii SLD-UP przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, zorganizowanej w Zabrzu.
Politycy lewicy pytani na konferencji prasowej, czy nie obawiają się zarzutu, że wykorzystują nazwisko Blidy w bieżącej walce politycznej mówili, że ich działanie ma być przestrogą.
- Chcemy, aby ta tragiczna śmierć była przestrogą - aby państwo nie stało się zagrożeniem dla obywatela - powiedział szef Sojuszu Grzegorz Napieralski. Według niego rządzące wówczas PiS instrumentalnie traktowało instytucje państwa, a celem tej partii była walka z opozycją.
- PiS uważało, że SLD i każda inna partia to wróg i za wszelką cenę próbowano nas zniszczyć metodami, które są dalekie od metod państwa prawa. Te metody doprowadziły do katastrofy, do wielkiej tragedii - dodał Napieralski.
- My pamiętamy i mamy nadzieję, że wszyscy na Śląsku i w Polsce będą pamiętać, że nigdy taka sytuacja już się nie powtórzy, by władza publiczna wykorzystywała organy państwa w celach politycznych - powiedział szef SLD na Śląsku Zbyszek Zaborowski.
W tym roku na 25 kwietnia nie zaplanowano oficjalnych uroczystości. Bliscy, znajomi i przedstawiciele miasta odwiedzają grób zmarłej w Michałkowicach. Zamówioną przez przyjaciół mszę w jej intencji odprawiono już w czwartek w kościele św. Michała Archanioła.
Przed kilkoma dniami z pomysłem nazwania imieniem Blidy oraz kilku innych zasłużonych dla Siemianowic Śląskich postaci, ulic, placów czy szkół w tym mieście wystąpił m.in. do prezydenta miasta Jacka Guzego szef miejscowego koła Młodych Demokratów Mateusz Orpych. Rzecznik samorządu, Michał Tabaka, wyjaśnił jednak, że na razie głos ten ma charakter luźnego pomysłu.
Była minister budownictwa i posłanka SLD popełniła samobójstwo kiedy do jej domu w Siemianowicach Śląskich przyszli zatrzymać ją funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Katowicka prokuratura zamierzała jej zarzucić korupcję w handlu węglem.
W poniedziałek, w prowadzonym od dwóch lat śledztwie dotyczącym okoliczności śmierci Blidy, łódzka prokuratura przesłała do sądu pierwszy akt oskarżenia.
Funkcjonariuszowi katowickiej delegatury ABW Grzegorzowi S., który kierował akcją zatrzymania b. posłanki SLD w jej domu grozi do 3 lat więzienia. Prokuratura oskarżyła go o niedopełnienie obowiązków służbowych oraz działanie na szkodę interesu publicznego i prywatnego.
Łódzcy prokuratorzy nie informują, czy zarzuty w śledztwie mogą usłyszeć także inne osoby. Prowadzone przez nich śledztwo ma ustalić m.in. czy w trakcie zatrzymywania doszło do niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy ABW.
Śledczy badają też prawidłowość decyzji katowickich prokuratorów w sprawie wydania postanowienia o przedstawieniu zarzutów Blidzie i o jej zatrzymaniu, w tym wątek ewentualnych nacisków na prokuratorów ze strony polityków bądź przełożonych.
Sprawę śmierci Blidy od roku bada też sejmowa komisja śledcza, która obecnie jest na etapie przesłuchiwania funkcjonariuszy ABW. Kolejne przesłuchania komisja zaplanowała na 28 i 29 kwietnia. Wtedy przed sejmowymi śledczymi mają stanąć m.in. dwaj funkcjonariusze obecni w domu Blidy w momencie jej śmierci - w tym Grzegorz S.