Niebezpieczne wyścigi w tunelu
Ofiary śmiertelne, setki stłuczek, wiele potrąceń pieszych i kolizji samochodów - to smutna, rzeczywistość polskich dróg. Słupki policyjnych statystyk zaczynają drastycznie rosnąć właśnie teraz, podczas rozpoczynających się powoli powrotów z wakacji.
Tylko nieliczne z tych tragicznych zdarzeń, są skutkiem złych warunków drogowych. Do większości śmiertelnych wypadków przyczyniają się sami kierowcy. Jedni jeżdżą zbyt szybko i bez wyobraźni, inni z pełną świadomością zagrożenia, które stwarzają.
Wyrazistym przykładem dysponowania życiem innych jest tunel pod katowickim rondem. Zainstalowane tam kamery pozwalają zobaczyć sceny, od których włos jeży się na głowie. Z wykresów szybkości przejazdu, która również jest tam kontrolowana, wynika, że prawie każdy kierowca przekracza dozwoloną prędkość. Co więcej z niespełna 700-metrowego odcinka drogi niektórzy robią sobie tor Formuły 1.
- Większość kierowców przekracza dozwoloną granicę o 20-30%- mówi Konrad Wronowski, kierownik działu zabezpieczenia ruchu w katowickim MZUiM.
Rekordziści mkną jednak tunelem w centrum Katowic z prędkością ponad 250 km na godzinę! Bywa, że takie wyścigi odbywają się pod prąd obowiązującego kierunku jazdy. Zdarzają się również przypadki zawracania na tym odcinku drogi oraz dość swobodnego chodzenia po zakazanych dla pieszych rejonach. Cudem nie doszło tam jeszcze do tragedii. - To wyścigi ludzi, którzy za nic mają własne życie - ocenia nadkomisarz Robert Piwowarczyk z wydziału ruchu drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.
Policyjny psycholog, nadkomisarz Bogdan Lach mówi, że osoby, które w ten sposób poszukują mocnych wrażeń, należy dożywotnio pozbawiać prawa do kierowania samochodem. Tylko jak, skoro nasze prawodawstwo tego nie przewiduje?
- Są to osoby z odchyleniami psychicznymi. Pewnym rodzajem fiksacji - przyznaje. - Ci, najczęściej młodzi kierowcy, niosą kolosalne zagrożenie. Mocnych wrażeń szukają najczęściej po narkotykach lub alkoholu.
Ich wyczyny 24 godziny na dobę rejestrują 34 kamery zamontowane w tunelu oraz jego najbliższej okolicy. Wielu ryzykantów nie ma o tym zielonego pojęcia. Jednak od zarejestrowania kamerą do wymierzenia kary droga daleka.
Za granicą surowiej
Na zachodzie Europy kary za przestępstwa drogowe są znacznie bardziej surowe niż w Polsce. U nas za przekroczenie prędkości można otrzymać najwyżej mandat, we Włoszech - stracić prawo jazdy. Jeśli w Italii przekroczymy dozwoloną prędkości o 30 km/h tracimy dokument na miesiąc, jeśli o 50 km/h na znacznie dłużej. We Włoszech prawo jazdy łamiącemu przepisy kierowcy może zabrać na na trzy miesiące policjant.
W Niemczech kierowca, u którego stwierdzono zawartość alkoholu we krwi do 0,8 prom., karany jest mandatem w wysokości do 250 euro i zatrzymaniem prawa jazdy na miesiąc. Przy stwierdzeniu zawartości alkoholu we krwi powyżej 1,1 prom. minimalną karą jest utrata prawa jazdy na okres od sześciu miesięcy do jednego roku i bardzo wysoka grzywna. Policja w stosunku do cudzoziemców może żądać złożenia kaucji, a w przypadku odmowy - zatrzymać pojazd. Może też zatrzymać prawo jazdy i wpisać do niego okres zakazu prowadzenia pojazdu na terenie Niemiec. Przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym to mandat od 15 do 425 euro (karą dodatkową może być zatrzymanie prawa jazdy na okres od jednego do dwóch miesięcy).
Kierowcy bez wyobraźni
Z jaką prędkością można jechać trzypasmową jezdnią pod rondem? Nawet 250 km/h! Czyli z prędkością zbliżoną do tej, z jaką mkną kierowcy Formuły 1 podczas wyścigu. Kamery monitoringu w tunelu po katowickim rondem właściwie każdego dnia odnotowują przypadki wręcz kaskaderskich wyczynów kierowców. Ryzykanci nie myślą o tym, co może się wydarzyć - że mogą zginąć, albo doprowadzić do śmierci kogoś innego.
W Katowicach śmiertelnie niebezpieczne zawody odbywają się w samym sercu miasta, a na zamontowanych w tunelu prędkościomierzach kończy się skala. - Śmiertelne niebezpieczeństwo stwarzają dla innych uczestników ruchu. Nie trzeba chyba wyjaśniać, co zostaje z człowieka podczas zderzenia przy prędkości ponad 200 km/h.
Taka wizja wcale nie odstrasza ryzykantów. Szczególnie w środku nocy, kiedy ruch znacznie się zmniejsza. Ciemne, sportowe samochody potrafią pokonywać długi na prawie 700 m tunel w czasie zaledwie kilku sekund. Słupki zamontowanych w tunelu prędkościomierzy zatrzymują się wówczas na maksymalnej wartości - 250 km/h!
Jeśli komuś wydaje się, że właśnie tu dochodzi do szczytów bezmyślności i braku wyobraźni - jest w błędzie. Wszelkie granice rozsądku przekraczają ci, którzy ścigają się swoimi samochodami z oszałamiającą prędkością, jadąc tunelem... pod prąd! Kamery monitoringu od czasu do czasu rejestrują takie przypadki. Tak było np. 26 grudnia 2006 roku około 2.30.
- Z nagrania można wysnuć tylko jeden wniosek. Kierowcy obu samochodów zrobili to z premedytacją, lekceważąc wszystkie znaki i ostrzeżenia. Tu nie mogło być mowy o przypadku - komentuje Konrad Wronowski, kierownik działu zabezpieczenia ruchu w katowickim MZUiM.
Dla podniesienia adrenaliny i zabawy obaj kierowcy pokonali całą długość tunelu mknąc swoimi samochodami pod prąd. Na szczęście z przeciwka nikt nie jechał, bo wówczas doszłoby do niewyobrażalnej tragedii. - Z czymś takim jeszcze nigdy się nie spotkałem - skomentował nadkomisarz Robert Piwowarczyk z Komendy Wojewódzkiej Policji, kiedy pokazaliśmy mu zdjęcia kierowców jadących tunelem w przeciwną stronę.
Jaką karę mogliby ponieść kierowcy obu samochodów, gdyby zostali złapani?
- Kodeks wykroczeń przewiduje 500 zł mandatu i maksymalną ilość, 10 punktów karnych. Policjant może skierować też sprawę do sądu. Wówczas mandat karny może wynieść nawet 5 tys. zł. - wyjaśnia nadkomisarz i dodaje, że kierowcom obu samochodów można by postawić zarzuty karne - stworzenie niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu drogowym. Grozi za to kara nawet do 8 lat pozbawienia wolności.
Kamery monitoringu pokazują, że brak wyobraźni to nie tylko domena kierowców. Równie mocno ryzykują piesi. Skoki przez bariery energochłonne oddzielające pasy ruchu Drogowej Trasy Średnicowej, spacery wzdłuż jezdni w tunelu czy przebieganie przed rozpędzonymi samochodami to niemal codzienny widok dyspozytorów z Centrum Utrzymania Tunelu. Problem w tym, że mają ograniczone możliwości reakcji na zdarzenia zagrażające bezpieczeństwu.
- W samym tunelu są zamontowane głośniki, za pomocą których możemy nadawać komunikaty. Informować, żeby ktoś opuścił tunel, lub zmienił pas ruchu, bo jedzie pod prąd - wyjaśnia Konrad Wronowski. - Wszystkie przypadki łamania przepisów zgłaszamy także na policję i do straży miejskiej.
Jednak bardzo rzadko udaje się ustalić osoby, które łamią przepisy. Przy tak dużych szybkościach są bowiem kłopoty z odczytaniem tablic rejestracyjnych "wyścigówek".
Maciej Wąsowicz