Niebezpieczne e-maile
W Internecie wcale nie jesteśmy anonimowi ani bezkarni. Przekonał się o tym Mariusz Gronkiewicz, który stracił pracę, gdy z jego skrzynki pocztowej rozesłany został obraźliwy e-mail. Niecenzuralne internetowe przesyłki mogą zaszkodzić - pisze dziennik "Słowo Polskie - Gazeta Wrocławska".
24.11.2006 | aktual.: 24.11.2006 08:47
Elektroniczny list dotyczył osób z kierownictwa jednego ze zgorzeleckich hipermarketów, w którym Mariusz Gronkiewicz był szefem działu. Autor maila, używając niewybrednych słów, komentował ich pracę, zachowanie i kariery. Przesyłka została wysłana do kilku osób, w tym do pracowników firmy. Stała się także oficjalnym powodem rozwiązania z kierownikiem umowy o pracę w trybie dyscyplinarnym.
Tylko pretekst
– Owszem, ten mail został wysłany z mojego adresu internetowego, ale nie przypominam sobie, żebym to ja go wysyłał– mówi pan Mariusz. W jego ocenie, nawet jeśli zawiera kontrowersyjne treści, to jest jedynie prywatną korespondencją, która w żaden sposób nie powinna o Pzostać upubliczniona, a tym bardziej stanowić powód do wyrzucenia z pracy. Dlatego właśnie złożył w zgorzeleckim sądzie pozew o przywrócenie do pracy. We wtorek odbyła się druga rozprawa w tej nietypowej sprawie. Pan Mariusz uważa, że mail to tylko pretekst, a prawdziwym powodem jego zwolnienia jest fakt, że założył w hipermarkecie związki zawodowe.
Ciężkie naruszenie
Joanna Kopeć, obecna dyrektor sklepu, w sprawie byłego kierownika i maila wypowiadać się nie chce. Zresztą, kiedy do całej sprawy doszło, szefowała zupełnie inna osoba. Odsyła do centrali w Warszawie. Agnieszka Łukiewicz-Stachera, rzecznik prasowa firmy, absolutnie jednak wyklucza powody inne niż e-mail. – Nie jest prawdą, jakoby ten pan został zwolniony z powodu założenia organizacji związkowej – zaznacza. –_ Rozwiązanie umowy nastąpiło z powodu ciężkiego naruszenia podstawowych obowiązków pracowniczych, a bezpośrednią przyczyną było wysłanie obraźliwego maila_– kwituje.
Ważne, kto wysłał
Prawnik Ryszard Pietras nie ma wątpliwości, że wysłanie takiego listu na temat przełożonych może być powodem rozwiązania stosunku pracy, nawet jeśli wiadomość pochodziła z prywatnego komputera i prywatnego konta pocztowego. – Jeśli w liście są obraźliwe epitety i wulgaryzmy, można uznać, że doszło do ciężkiego naruszenia obowiązków pracowniczych, bo przecież do tych obowiązków należy lojalność i wymóg zachowania zasad współżycia społecznego. Osobiście bardziej przychylałbym się jednak do rozwiązania umowy za wypowiedzeniem. Za to dodatkowo, jeśli ktoś poczuł się urażony, może wystąpić do sądu o zadośćuczynienie za naruszenie dóbr osobistych – uważa prawnik. Jego zdaniem, przy tego rodzaju sytuacjach niezwykle ważne jest jednak udowodnienie, kto wysłał obraźliwego maila, bo samo wskazanie, że odbyło się to z jakiegoś adresu internetowego, może się okazać dla sądu niewystarczające.
Głośny był niedawno przypadek emeryta z Elbląga, który w prokuraturze musiał się tłumaczyć z tego, że w swojej poczcie internetowej rozsyłał niewybredne dowcipy o prezydencie Lechu Kaczyńskim. Oba te przykłady, kierownika i emeryta pokazują, że internet to nasze dobrodziejstwo, ale i przekleństwo. Wielu z nas wysyła przecież setki, bywa że niezbyt mądrych maili do znajomych. W tym kontekście zupełnie nowego znaczenia nabiera stare powiedzenie: Boże, strzeż mnie od przyjaciół, z wrogami sobie poradzę.
Czy powinno się zwalniać pracownika, który rozsyła niepochlebne e-maile o swoim pracodawcy?
Katarzyna Nowicka, licealistka z Jeleniej Góry
– Uważam, że w takim przypadku szef nie powinien zwalniać pracownika. Tym bardziej, jeśli informacje są rozsyłane z prywatnej skrzynki pocztowej. To nie w porządku wobec załogi.
Mariusz Borycki, licealista z Pieńska
– Myślę, że skoro podwładny źle myśli o swoim pracodawcy, to coś jest na rzeczy. Konflikt trzeba rozwiązać inaczej, a nie zwalniając takiego człowieka. Utrata pracy to zbyt wysoka kara.
Andrzej Kunicki, pracownik budowlany z Jeleniej Góry
– Każdy ma prawo wyrażać opinię o swoim szefie. Żyjemy w państwie, gdzie jest coś takiego, jak wolność słowa. To niedorzeczne, żeby od razu zwalniać pracownika, za to, że ujawnił co myśli.
Michał Guzy, student z Jeleniej Góry
– Moim zdaniem nie należy karać w taki sposób pracowników. To raczej jest zwykła zemsta. Uważam, że wystarczyłoby upomnienie i próba rozwiązania niewłaściwych relacji w zakładzie pracy.
Magdalena Gawrońska, studentka z Jeleniej Góry – Jeśli pracodawca wywiera presję na pracownikach, to przecież mają oni prawo do powiedzenia, co myślą. W takich przypadkach potrzebna jest rozmowa, która może zmienić sytuację na lepszą.
Janusz Pawul, (WIK)