Niebezpieczna policja
Aresztowano kolejnego funkcjonariusza podejrzanego o współpracę z gangsterami. Podobnie jak szóstka jego kolegów, zatrzymany handlował narkotykami i ostrzegał bandziorów o akcjach przeciwko nim. Oczywiście nie za darmo.
30.06.2005 | aktual.: 30.06.2005 15:29
Policjanci współpracowali z przestępcami od 1997 roku i dzięki temu ci drudzy tak długo unikali odpowiedzialności karnej – mówi Małgorzata Stanny z Prokuratury Okręgowej w Świdnicy. Pani prokurator dodaje, że funkcjonariusze przekazywali bandytom informacje o prowadzonych dochodzeniach i akcjach planowanych przeciw gangowi. Dostarczali im też grafiki służby poszczególnych patroli.
Przestępcy odwdzięczali się za informacje. Dawali im pieniądze. Oferowali też darmowe wizyty w kontrolowanych przez gang agencjach towarzyskich. Skorumpowani policjanci korzystali z tego bardzo chętnie. Wśród siedmiu aresztowanych ponad połowa to pracownicy sekcji dochodzeniowo-śledczej. Pozostali pracowali w prewencji. Wszyscy są funkcjonariuszami z kilkunastoletnim stażem pracy.
Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, kilku z nich miało też brać udział w planowaniu zastraszenia, a nawet zabicia funkcjonariuszy, którzy rozpracowywali tę niebezpieczną grupę. Na szczęście wszyscy policjanci, którzy znaleźli się w niebezpieczeństwie, zostali przeniesieni ze Świdnicy do komendy wojewódzkiej. Dzięki temu uniknęli kłopotów. Jednak prokuratura nie potwierdza tych informacji.
Czy polecą głowy?
Zajmujący się sprawą prokuratorzy mówią wprost, że jednym z powodów przestępczej działalności policjantów był szwankujący system nadzoru. – Przerażające jest to, że w tak małej komendzie tak wielu policjantów przez wiele lat bezkarnie współpracowało z gangsterami – mówi Małgorzata Stanny. – Gdzie byli ich przełożeni? Co ważne, prokuratura nie wyklucza kolejnych zatrzymań. Wczoraj Krzysztof Kubek, komendant powiatowy policji w Świdnicy, nie chciał z nami rozmawiać na ten temat. Nie dowiedzieliśmy się też, czy rozważa złożenie dymisji po tym, co się stało w podległej mu jednostce.
Jego rzecznik prasowy odesłał nas do komendy wojewódzkiej. – Policjanci ze specjalnej grupy, powołanej do rozpracowania gangu, zajęli się tym już w ubiegłym roku. Stało się tak, gdy tylko uzyskali informacje mogące świadczyć o tym, że funkcjonariusze z KPP w Świdnicy mają kontakty z przestępcami – mówi Ryszard Zaremba z Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu. – Efektem tego są aresztowania siedmiu funkcjonariuszy. Wszyscy oni poniosą odpowiedzialność karną, jeśli oczywiście zarzuty się potwierdzą. Tymczasem wczoraj zostali zawieszeni w pełnionych obowiązkach służbowych. Dziś trudno mówić o tym, jak nadal będą funkcjonowały w świdnickiej komendzie wydziały, które zostały zdziesiątkowane przez aresztowania. Każda decyzja wymaga czasu.
Winni zostaną ukarani
Inspektor Andrzej Matejuk, komendant wojewódzki policji, dodaje, że zrobi wszystko, by wyjaśnić, kto jest winny temu, co działo się w świdnickiej komendzie. Dokładnie prześwietlone zostaną działania komendanta powiatowego i naczelników wydziałów, w których pracowali aresztowani funkcjonariusze. – Sprawdzamy, czy te osoby właściwie nadzorowały pracę swoich podwładnych. Jeśli okaże się, że nie, wobec winnych wyciągniemy konsekwencje służbowe – mówi komendant Matejuk.
Alicja Hytrek, rzecznik prasowy Komendy Głównej Policji dodaje, że do podobnych nieprawidłowości wcale nie dochodzi często. – Na stutysięczną rzeszę policjantów w ostatnim roku mieliśmy zaledwie 356 przypadków naruszenia przepisów – wyjaśnia. – Jesteśmy jedyną instytucją, która ma podwójny system kontroli, o wykrytych nieprawidłowościach natychmiast informujemy opinię publiczną. Jednocześnie zapowiada, że w najbliższym czasie biura spraw wewnętrznych zostaną wzmocnione o kilka etatów w każdym województwie.
Pogrąża ich świadek koronny
W rozbiciu niebezpiecznej grupy przestępczej od jakiegoś czasu pomaga policji Daniel B., skruszony gangster, który otrzymał status świadka koronnego. To on wyjawił jak organizacja, w której działał, funkcjonowała. Najprawdopodobniej jego zeznania pogrążyły też świdnickich policjantów. Co ciekawe, od kilku miesięcy komuś bardzo zależało na skompromitowaniu tej osoby. Prokuratura otrzymywała np. tajemnicze przesyłki z informacją, że Daniel B. jest zamieszany w brutalne morderstwo i na wiarygodność nie zasługuje. Jednak wszystkie te informacje okazały się nieprawdziwe.
Jeśli codziennie wpada jeden policjant, przyłapany na naruszeniu prawa, ile lat trzeba, żeby całkowicie wymienić policyjną kadrę? Łatwe. Trudniej wymienić tych,złych na samych prawych. Komendant obiecuje, że dopóki jeden zepsuty funkcjonariusz będzie chował się za plecami kolegów, dopóty on nie spocznie. Ale w obliczu konkretnych przypadków reakcja jest podobna: wyjaśniamy sprawę. Już w zeszłym roku były informacje mogące świadczyć, że coś złego się dzieje, a źli gliniarze dalej bawili się jak dzieci w policjantów i bandytów.
Ale takie przypadki, jak ten świdnicki, pokazują, że i komendant, i jego kolejni następcy, będą mieć jeszcze długo co robić. A zwykli funkcjonariusze okazują się być znacznie cwańsi niż wszelkie fachowe struktury. Grają na nosie wszystkim przełożonym, przez lata prowadząc bezkarnie swoją grę. Ciekawe, ilu jeszcze ich się tam kryje?
Małgorzata Moczulska