Nie żyje zasypany górnik z kopalni "Rydułtowy-Anna"
Górnik z kopalni "Rydułtowy-Anna", do którego od trzech dni próbowali dotrzeć ratownicy, nie żyje. Informację potwierdził IAR Zbigniew Madej, rzecznik właściciela kopalni, Kompanii Węglowej.
Ofiara wypadku to 40-letni elektryk. Jego ciało zostało wywiezione na powierzchnię. Ratownicy dotarli do górnika już przed 6.00 rano. Akcja wydobycia jego zwłok trwała kilka godzin, gdyż w rejonie zawału panują niebezpieczne warunki.
Do tąpnięcia w kopalni w Rydułtowach doszło w środę rano. Wstrząsowi o energii odpowiadającej ok. 2,4 stopniom Richtera towarzyszył zawał skał w położonym na poziomie 1000 metrów chodniku na długości ok. 35 metrów. W pobliżu znajdowało się siedmiu górników. Sześciu wycofało się o własnych siłach. Z obrażeniami niezagrażającymi życiu zostali przewiezieni na dokładne badania do miejscowych szpitali.
W poniedziałek przedstawiciele Okręgowego Urzędu Górniczego w Rybniku przeprowadzą tam wizję lokalną. Będą też ustalać, dlaczego górnik znalazł się w strefie szczególnego zagrożenia tąpaniami - miejscu, w którym w ogóle nie powinno go być.