Nie żyje jeden z hersztów "Pruszkowa"
Jerzy W. ps. Żaba, jeden z hersztów gangu pruszkowskiego umarł w swoim domu pod Warszawą - dowiedział się nieoficjalnie serwis tvp.info. Informacja o śmierci gangstera nie dotarła jeszcze jednak ani do prokuratury, ani sądu.
- Umarł jak rzadko, kto w tej branży - naturalnie - mówi jeden ze skruszonych przestępców, do którego dotarła informacja o śmierci "Żaby".
Gangster był bardzo poważnie chory na raka. Kilka tygodni temu warszawski Sąd Okręgowy uchylił mu areszt. - Ze względu na bardzo zły stan zdrowia sprawa o udział w związku zbrojnym i handel narkotykami została zawieszona. Nie otrzymaliśmy jednak dotąd informacji, że Jerzy W. zmarł - powiedział tvp.info sędzia Wojciech Małek, rzecznik sądu
Wieść o śmierci „Żaby” dotarła jednak do stołecznego półświatka. - On był bardzo ciężko chory. Właściwie zwolniono go do domu, spodziewając się, że długo już nie pociągnie - mówi jeden ze skruszonych przestępców.
Jerzy W. uważany był za bossa gangu pruszkowskiego. Miał świetne kontakty z mafią w Rosji, Bułgarii i Turcji.
W latach 90. współpracował z gangiem Marka Cz. ps. Rympałek, i wtedy media ochrzciły go księgowym „Pruszkowa”. W 1997 r. miał odpowiadać przed sądem za handel narkotykami, ale dzięki zwolnieniu lekarskiemu opuścił areszt i zniknął. Do 2001 r. ukrywał się m.in. w Bułgarii, gdzie został zatrzymany. Przez trzy lata siedział w areszcie. W tym czasie zgodził się dobrowolnie poddać karze czterech lat więzienia za udział w gangu.
W 2005 r. „Żaba” ponownie trafił za kraty. Tym razem oskarżono go o nadzorowanie hurtowego przemytu i handel narkotykami. Do Polski trafiły z Bułgarii setki kilogramów heroiny, marihuany i ekstazy.
Boss nie dożył końca procesu. W śledztwie oskarżono w sumie kilkudziesięciu stołecznych gangsterów.
Rafał Pasztelański