PolskaNie zwolnił lekarzy, sam został zwolniony dyscyplinarnie

Nie zwolnił lekarzy, sam został zwolniony dyscyplinarnie

Dyrektor szpitala Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji w Łodzi Wojciech Szrajber został zwolniony dyscyplinarnie z zajmowanego stanowiska - poinformował sam zainteresowany. Dodał, że będzie odwoływał się od decyzji MSWiA.

Nie zwolnił lekarzy, sam został zwolniony dyscyplinarnie
Źródło zdjęć: © PAP

Pismo w sprawie zwolnienia Szrajbera podpisał wiceminister MSWiA Jarosław Brysiewicz. Według Szrajbera dotarło ono do Łodzi w trakcie obrad Rady Społecznej szpitala.

Ministerstwo nie zdążyło więc zapoznać się z opinią Rady. A była ona dla mnie pozytywna. Stosunkiem głosów 3:1 Rada odrzuciła wniosek ministra o to, żeby odwołał mnie w trybie natychmiastowym - powiedział Szrajber. Jego zdaniem decyzja ministerstwa jest krzywdząca.

Szrajber został zwolniony w trybie natychmiastowym, bo - jak powiedział - ministerstwo zarzuca mu działania, które mogły narazić pacjentów na utratę zdrowia i życia. Ponadto MSWiA zarzuca mu, że nie zwolnił strajkujących lekarzy.

W obronie dyrektora przed szpitalem protestowało prawie 200 lekarzy z łódzkich szpitali. W tej chwili niewiele możemy zrobić. Na pewno we wtorek zbierzemy się i zdecydujemy, czy podejmiemy jeszcze jakieś kroki. Uważamy, że decyzja MSWiA jest niesłuszna - powiedział Marek Maroszyński ze Związku Zawodowego Lekarzy przy szpitalu MSWiA w Łodzi.

W ub. tygodniu pismo z MSWiA z prośbą o opinię na temat ewentualnego dyscyplinarnego zwolnienia dyrektora szpitala otrzymały związki zawodowe działające w tej placówce. Związkowcy zapowiedzieli, że nie wyrażą zgody na zwolnienie szefa.

Protest w szpitalu MSWiA rozpoczął się 9 maja. Po ponad dwóch tygodniach lekarze zaostrzyli jego formę i rozpoczęli strajk okupacyjny. Kilka dni później dyrektor placówki - jak wówczas mówił - otrzymał od szefa departamentu zdrowia MSWiA sugestie o zwolnieniu strajkujących lekarzy.

Szrajber zapowiadał wtedy, że nie rozwiąże z nimi umowy o pracę. Mówił, że nie może zgodzić się na zwolnienie tak licznej, ok. 80 osobowej grupy zawodowej, bo zagrażałoby to funkcjonowaniu placówki. Dodał, że nie poda się do dymisji. W ostatni dzień maja lekarze podpisali z dyrekcją placówki porozumienie w sprawie podwyżki płac i zakończyli strajk. Zanim podpisano porozumienie, Szrajber złożył doniesienie do prokuratury. Jak przyznał wtedy, musiał podjąć taką decyzję po zapoznaniu się z opinią Państwowej Inspekcji Pracy. Według PIP, strajkujący lekarze nie dopełnili wszystkich obowiązujących procedur, wynikających z ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. Łódzka prokuratura wszczęła w tej sprawie śledztwo.

W całym kraju nadal strajkują lekarze z kilkudziesięciu szpitali, którzy domagają się podwyżek płac. Na Górnym Śląsku do 22 strajkujących placówek dołączył szpital im. Edmunda Wojtyły w Bielsku-Białej. Do protestu przyłączył się też szpital w Nowym Targu (Małopolskie).

Śląski Komitet Pracowników Ochrony Zdrowia ma jeszcze w poniedziałek ogłosić szczegółowe postulaty i formuły zapowiadanego na 20 czerwca strajku generalnego. Wcześniej, 19 czerwca, lekarze zamierzają przeprowadzić powszechny dwugodzinny strajk ostrzegawczy.

Bezterminowy strajk rozpoczął się w szpitalu w Nowym Targu (Małopolska). Załoga placówki domaga się dymisji dyrektor szpitala, zwrotu 1,5 mln zł z zakładowego funduszu świadczeń socjalnych oraz 30% podwyżki płac. Lekarze nie wykonują planowych badań i zabiegów, nie prowadzą dokumentacji elektronicznej na potrzeby NFZ, nie wydają zwolnień lekarskich i kart informacyjnych. Nie dotyczy to przypadków dziecięcych, onkologicznych oraz nagłych.

Strajkujący chcą zwolnienia dyrektor placówki, ponieważ uważają, że jest ona osobą "skrajnie niekompetentną i dopuściła się wielu naruszeń prawa". Deklarują, że w przypadku zrealizowania tego postulatu, wrócą do normalnej pracy i pozostałe żądania będą załatwiać w ramach negocjacji.

W Lubelskiem, po tym, jak podpisano porozumienie o podwyżkach, z protestów zrezygnowali lekarze z dwóch placówek: Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Lublinie, i szpitala w Lubartowie. W regionie strajk kontynuowany jest jeszcze w dwóch szpitalach - w Puławach i Chełmie.

Lekarze z protestujących szpitali domagają się natychmiastowego 30-proc. wzrostu wynagrodzeń, ale do kwoty nie mniejszej niż 2,4 tys. zł brutto miesięcznie, i 100-procentowej podwyżki w przyszłym roku. Protestujący chcą też zwiększenia publicznych nakładów na ochronę zdrowia do wysokości co najmniej 6% PKB.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)