Nie zawsze warto ulegać emocjom
Systematycznie wpłacaj do funduszy niewielkie kwoty, a z dużym prawdopodobieństwem unikniesz inwestycyjnej wpadki.
11.12.2014 | aktual.: 05.01.2016 14:44
Wbrew słowom Gordona Gekko, maklera zagranego przez Michaela Douglasa w filmie „Wall Street", chciwość w inwestowaniu nie jest dobra (bohaterowi przypisuje się słowa „greed is good", choć w rzeczywistości wypowiedział bardziej skomplikowaną kwestię).
Nie tylko chciwość, ale i inne emocje lepiej mieć pod kontrolą. Wspólnym mianownikiem większości błędów popełnianych przez inwestorów jest właśnie podejmowanie decyzji na podstawie emocji, przede wszystkim chciwości i strachu.
Kupuj tanio, sprzedawaj drogo
Lista błędów inwestycyjnych jest długa, od całkiem prostych, polegających na lokowaniu wszystkich oszczędności w jeden rodzaj aktywów, po bardziej złożone, których istota tkwi w zbyt krótkim utrzymywaniu zyskownych inwestycji i zbyt długim takich, które przynoszą straty.
Prawdopodobnie jednak największym błędem, który może popełnić klient TFI, jest wpłacenie wszystkich oszczędności do funduszy „na górce" (kiedy cena danego rodzaju aktywów jest wysoka)i wycofanie ich „w dołku". Czyli dokładnie odwrotnie, niż robią dobrzy zarządzający, inwestujący według zasady: zdrożało - sprzedaję, staniało - kupuję.
Gdy widzimy, że giełdowe indeksy od kilku lat rosną, a w ostatnim czasie wzrost ten przyspiesza (w czasie hossy z lat 2005-2007 wskaźniki giełdowe zwiększały się najbardziej dynamicznie w pierwszym półroczu 2007 r.) - poczekajmy. Z dużym prawdopodobieństwem koniunktura giełdowa jest bliska przegrzania. A to oznacza, że wkrótce nastąpi odwrócenie trendu.
Nikt nie jest jasnowidzem
Najlepszy moment na rozpoczęcie inwestycji to ten, kiedy wszyscy się boją i nikt już nie wierzy w powrót hossy. Pechowcy, którzy wpłacili oszczędności życia do funduszy akcji amerykańskich (skoro już zaczęliśmy od Gordona Gekko, zostańmy przy Wall Street) w październiku 2007 r., do lutego 2009 r. stracili 50 proc. kapitału. Szczęściarze (choć powinno się ich określić po prostu myślącymi), którzy wstrzymali się z inwestycją do lutego 2009 r., przez dwa kolejne lata, do lutego 2011 r., też osiągnęli 50-proc. wynik, tyle że na plusie.
Oczywiście, nikt nie jest jasnowidzem i nawet zawodowi inwestorzy nie wiedzą, czy giełdowe indeksy osiągnęły już szczyt albo dno. Dlatego najlepszą strategią jest systematyczność. Stopniowe inwestowanie mniejszych kwot sprawia, że moment wejścia na rynek nie ma tak naprawdę znaczenia.
Z symulacji przeprowadzonych przez Analizy Online, firmę monitorującą rynek funduszy inwestycyjnych, wynika, że niezależnie od tego, kiedy zaczynamy inwestycję polegającą na wpłacaniu do funduszu akcji polskich 100 zł miesięcznie, osiągamy średnią roczną stopę zwrotu w wysokości 6 proc. (od 5,8 do 6,5 proc.). Analizie poddano inwestycje długoterminowe (od 11 do 16 lat) na rynku polskim, w różnych okresach od 1998 r. do 2014 r.
Nie szukajmy dołków
- Czasami nachodzi nas pokusa, by potraktować inwestycję jak hazard, szczególnie gdy lokujemy kapitał w akcje, których historyczne stopy zwrotu rozbudzają wyobraźnię. Trzeba jednak pamiętać, że grając, zamiast inwestować, ryzykujemy, że nie trafimy na odpowiedni moment rynkowy i zamiast zyskać - stracimy. Starajmy się nie poszukiwać giełdowych „dołków" i „górek", ale raczej inwestować systematycznie mniejsze kwoty. Starajmy się także stale poszerzać naszą wiedzę finansową, by w trudniejszych momentach móc spojrzeć na inwestycję chłodnym okiem - radzi Piotr Minkina, dyrektor ds. produktów inwestycyjnych Union Investment TFI.
„Świadome inwestowanie" - akcja edukacyjna pod patronatem merytorycznym Union Investment TFI. To już ostatni odcinek cyklu
REGULARNE WPŁATY POZYTYWNIE WPŁYWAJĄ NA WYNIKI
Wykresy przedstawiają notowania WIG, czyli szerokiego indeksu warszawskiej giełdy, w ciągu dziesięciu lat. Punkt A oznacza moment rozpoczęcia inwestycji polegającej na wpłacaniu co miesiąc pieniędzy do funduszu akcji, natomiast punkt B to moment zakończenia inwestycji. W sytuacji przedstawionej na górnym wykresie nie ma wątpliwości, że zaczynając w punkcie A i kończąc w punkcie B, zarobimy (B jest wyżej niż A). W drugim przypadku (dolny wykres) nie jest to takie oczywiste. Jednak jeśli zastosujemy strategię systematycznych wpłat, również wtedy, gdy rozpoczęliśmy inwestycję w najgorszym możliwym momencie, na „górce" przed początkiem bessy, możliwe jest osiągnięcie zysku.