Nie wolno rozdrapywać ran między Polską a Niemcami
Musimy uważać, aby rany w stosunkach polsko-niemieckich, które dopiero co się zagoiły, nie zostały rozdrapane.
To mogłoby wywołać reakcje, nad którymi być może nie będziemy w
stanie zapanować. Szkody dla obydwu krajów byłyby nieobliczalne -
powiedział prezydent Aleksander Kwaśniewski w wywiadzie dla "Faktu".
29.09.2004 | aktual.: 29.09.2004 06:20
Zapytany, jak sobie tłumaczy złe nastroje pomiędzy Polakami i Niemcami, prezydent odpowiedział, że są dwa powody. Po pierwsze: te problemy nie są wydumane. Nie mogę powiedzieć, że nie ma problemu niemieckich wypędzeń podczas II wojny światowej. Podobnie nikt nie może zakwestionować zbrodni wojennych dokonanych na obywatelach Rzeczypospolitej, polskich wypędzeń z terenów wschodnich dawnej Polski, a dzisiejszej Litwy, Ukrainy czy Białorusi. Nie możemy ignorować i zatracać w dyskusjach całej historii ostatniej wojny. Przede wszystkim zaś Polacy i Niemcy nie mogą zapomnieć jednego: największą wojnę w historii cywilizacji, II wojnę światową, wywołały faszystowskie Niemcy. To jest fundament, od którego zaczynają się wszystkie rozmowy pomiędzy naszymi krajami.
Po drugie: zakończyła się zimna wojna. Opadły zahamowania po obydwu stronach. Zniknął strach przed wielką katastrofą, ponieważ czujemy się bezpieczni na łonie NATO i UE. A więc niektórzy ludzie wywołują swoje frustracje na ekstremalne sposoby. W Niemczech NPD i innego typu ugrupowania znowu są wybierane do landtagów.
Dlatego - jak podkreślił prezydent Kwaśniewski - ważne jest, abyśmy z wielką wrażliwością i poczuciem odpowiedzialności pielęgnowali stosunki pomiędzy naszymi państwami oraz na nowo nie popadali w uprzedzenia.
Na pytanie, jak ocenia uchwałę Sejmu żądającą od Niemiec reparacji wojennych, prezydent Kwaśniewski uważa, że jest ona częściowo słuszna. Zrozumiałem ją jako świadomą odpowiedź na pojawiające się w Niemczech żądania odszkodowań, które wywołują w Polsce dużą niepewność.
Według prezydenta, w tej uchwale brakuje jednak zdania odnoszącego się do przemówienia kanclerza Gerharda Schroedera podczas obchodów 60. rocznicy Powstania Warszawskiego. Powiedział on wówczas, że sprawa wzajemnych roszczeń jest z niemieckiego punktu widzenia zamknięta.
Zdaniem Kwaśniewskiego, w polskich mediach prawie tego nie zauważono. Zamiast tego dyskutowano, czy Schroeder powinien był uklęknąć. Odpowiedź jest prosta: Nie, bo uczynił to już kiedyś kanclerz Willy Brandt. Powtarzanie tego gestu jest niemożliwe.
Schroeder nie mógł też powiedzieć "Proszę o wybaczenie". Bo prezydent Roman Herzog powiedział to 10 lat wcześniej. I to zdanie było wówczas bardzo ważne dla nas Polaków.