Nie wierzymy, że po wyborach coś się zmieni
Jesteśmy narodem życzliwym. Choć coraz mniej
Polaków chce głosować na Włodzimierza Cimoszewicza, to tylko co
piąty (21%) nie wręczyłby mu prezentu z okazji 55. urodzin.
Tak wynika z najnowszego sondażu dla "Faktu".
Dziennik pisze, że urodzinowy podarunek skłonnych jest dać marszałkowi aż 70% pytanych, ale najczęściej wymienianym prezentem nie jest fotel prezydencki, lecz oddana asystentka (29% ankietowanych).
To właśnie sprawa Anny Jaruckiej, byłej - ale niezbyt lojalnej - asystentki Cimoszewicza, zapoczątkowała jego problemy. Drugą niewygodną dla niego kwestią były akcje koncernu PKN Orlen, ale ponieważ Cimoszewicz i tak się nie mógł ich doliczyć, ankietowani niechętnie wybierali taki prezent (14%) - zaznacza "Fakt".
Według gazety, zwraca uwagę, że fotel prezydencki chciałoby podarować mu aż 27% pytanych, czyli więcej niż gotowych jest zagłosować na Cimoszewicza w wyborach prezydenckich.
Niezależnie od tego, czy prezydentem zostanie Cimoszewicz czy ktoś inny, ponad połowa (57%) Polaków uważa, że po wyborach nic się w kraju nie zmieni - tak wynika z drugiego sondażu "Faktu".
Mimo że kojarzona z aferami lewica prawdopodobnie będzie musiała oddać władzę, to tylko co czwarty Polak (25%) wierzy, że po wyborach będzie lepiej.
Optymistów jest jednak więcej niż pesymistów, bo że będzie gorzej, uważa tylko co dziesiąty ankietowany (11%). (PAP)