ŚwiatNie widać końca paraliżu rządu USA. Coraz więcej ludzi ma kłopoty

Nie widać końca paraliżu rządu USA. Coraz więcej ludzi ma kłopoty

Muzułmańscy wolontariusze sprzątają Amerykę. Coraz mniej funkcjonariuszy straży granicznej chce pracować za darmo. Cierpi nawet bezpieczeństwo lotów. Paraliż rządu USA sprawia, że trudności mają zwykli obywatele. I nic nie zapowiada jego końca.

Nie widać końca paraliżu rządu USA. Coraz więcej ludzi ma kłopoty
Źródło zdjęć: © PAP/EPA
Jarosław Kociszewski

07.01.2019 | aktual.: 07.01.2019 12:41

Wielu wolontariuszy należących do muzułmańskiej organizacji młodzieżowej Ahmadiyya zbierało śmieci na ulicach i w parkach narodowych w USA. Młodzi mężczyźni pracowali w wielu stanach, od Florydy po Kalifornię. Sprzątali nawet tak symboliczne miejsce, jak filadelfijski Independence Mall, czyli historyczne miejsce związane z niepodległością Ameryki.

Przedłużający się "shutdown", czyli częściowy paraliż rządu federalnego na skutek sporu pomiędzy Białym Domem a Kongresem, uderza nawet w parki narodowe na całym terytorium USA. Problemy rezerwatów, czyli instytucji bardzo odległych od polityki, pokazują jak szeroki wpływ na funkcjonowanie kraju mają spory w Waszyngtonie. Na Kapitolu politycy się kłócą, a w kalifornijskim parku Yosemite nikt nie sprzedaje biletów. Kierownicy mówią o tonach śmieci, przepełnionych toaletach, niekontrolowanym napływie ludzi i zniszczeniach.

Zamknięcie kas biletowych powoduje, że do budżetów parków nie wpływa 400 tys. dolarów dziennie. To potężny cios dla instytucji, którym już teraz brakuje prawie 12 mld. dolarów na projekty mające na celu utrzymanie podstawowej infrastruktury.

Nie działa wiele muzeów, ale zanim turysta w ogóle dotrze do zamkniętych drzwi z karteczką uprzejmie informująca o zamknięciu do odwołania, to najpierw musi dostać się do USA. Z każdym upływającym dniem to też będzie coraz trudniejsze.

Obecnie "shutdown" oznaczający przymusowe urlopy bezpłatne dotyczy ok. 800 tys. ludzi. Jednak ok. połowy z nich to pracownicy federalni pełniący szczególnie ważne funkcje. Oni zobowiązani są pracować nawet bez wynagrodzenia. Wśród nich jest ok. 55 tys. funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa Transportu.

To ci ludzie sprawdzają, czy ktoś nie próbuje wnieść bomby na pokład samolotu. Jednak coraz mniej funkcjonariuszy chce pracować bez wynagrodzenia, czego dowodzi gwałtownie rosnąca liczba zwolnień lekarskich. W rezultacie na lotniskach wydłużają się kolejki do kontroli, a władze głównych portów lotniczych w USA zaklinają rzeczywistość. Przyznają, że coraz słabsza ochrona oznacza spadek poziomu bezpieczeństwa, ale przekonują , że ryzyko zamachu jest niewielkie, bo kto wnosiłby bombę gotowy na śmierć? Problem polega na tym, że współczesny terroryzm zna wiele takich przypadków.

Trwający od 22 grudnia 2018 r. kryzys dotyka coraz większej liczby obywateli, poczynając od samych pracowników federalnych zalegających z płatnościami, aż po paraliż licznych rządowych programów pomocowych. Przykładem tego jest wsparcie dla ubogich ludzi, którzy potrzebują wsparcia finansowego w celu opłacenia czynszów i uniknięcia eksmisji.

Zwykli Amerykanie płacą za konflikt w Waszyngtonie

Spór pomiędzy Kongresem a Białym Domem dotyczy finansowania muru na południowej granicy USA, który jest centralnym elementem antyimigracyjnej polityki prezydenta. Donald Trump zażądał wpisania na ten cel 5,6 mld do budżetu na 2019 r. Demokraci kontrolujący Izbę Reprezentantów nie zgodzili się i odmówili przyjęcia ustawy, co skutkuje brakiem finansowania dla wielu instytucji państwowych. Teraz obie strony obarczają się odpowiedzialnością za kryzys.

Prezydent utrzymuje, że pieniądze są konieczne dla zapewnienia bezpieczeństwa USA. Jego zdaniem tylko od Demokratów zależy, kiedy "shutdown" się skończy. Opozycja odrzuca propozycję Trumpa, aby mur zastąpić inną formą bariery. Demokraci przekonują, że każde ogrodzenie na granicy z Meksykiem jest niemoralne i nieskuteczne. Opowiadają się za innymi formami bezpieczeństwa przekonując, że to prezydent odpowiada za kryzys.

Żadna ze stron nie ustępuje i toczące się negocjacje nie dają nadziei na przełamanie impasu. Przewodnicząca Izby Reprezentantów Nancy Pelosi zapowiada przegłosowanie indywidualnych ustaw budżetowych dla poszczególnych agend rządowych, co umożliwi wypłacanie wynagrodzeń i wznowienie pracy.

To "boczna furtka" dająca szansę na rozwiązanie życiowych problemów setek tysięcy pracowników federalnych oraz milionów Amerykanów i zagranicznych turystów. Spór o mur graniczny jednaki nie zniknie i wcześniej czy później wywoła kolejny kryzys polityczny.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

usaDonald Trumpdemokraci
Zobacz także
Komentarze (137)