Nie wiadomo czy polscy obserwatorzy pojadą na wybory do Rosji
Według rzecznika Samoobrony Pawła
Piskorskiego, nie jest jeszcze pewne, czy na wybory prezydenckie
do Moskwy pojedzie grupa obserwatorów zaproszona przez rosyjską
Fundację na Rzecz Wolnych Wyborów. Jak powiedział, muszą zostać jeszcze doprecyzowane szczegóły misji.
12.02.2008 16:55
Według "Dziennika" Andrzej Lepper, Mateusz Piskorski i Krzysztof Sikora z Samoobrony jadą w marcu do Moskwy jako obserwatorzy wyborów prezydenckich. Politycy otrzymali zaproszenie od prokremlowskiej Fundacji na Rzecz Wolnych Wyborów. Z informacji "Dz" wynika, że być może pojedzie z nimi też były premier Leszek Miller.
Moja organizacja pozarządowa, Europejskie Centrum Analiz Geopolitycznych, współpracuje z rosyjską Fundacją na Rzecz Wolnych Wyborów. Zostaliśmy poproszeni o wskazanie osób, które mogłyby wziąć udział w wyborach jako obserwatorzy - powiedział "Dz" Piskorski.
To czy misja dojdzie do skutku, zależy od szczegółowych uzgodnień, jak jej pełnienie mogłoby wyglądać. Decyzja będzie podjęta dopiero po tym, gdy Fundacja na rzecz Wolnych Wyborów przedstawi w zarysie, jak będzie wyglądać tryb monitoringu wyborów, jakie uprawnienia mieliby obserwatorzy - zaznaczył Piskorski. To zajmie nie więcej niż dwa tygodnie - dodał.
To misja ograniczona o charakterze pozarządowym. Może dotykać tylko najistotniejszych problemów. W planach misji byłyby spotkania z przedstawicielami sztabów poszczególnych kandydatów, spotkania ze sztabami niezarejestrowanych kandydatów, jak np. Michaiła Kasjanowa, a także - w ograniczonym zakresie - obserwacja procedury głosowania - tłumaczy Piskorski.
Według niego, misja obserwacyjna organizowana przez Fundację na rzecz Wolnych Wyborów nie będzie uwiarygadniać ewentualnych fałszerstw wyborczych pod nieobecność OBWE.
Nie śmiałbym twierdzić, że możemy zastąpić zadania OBWE i inne organizacje, które kierują się innymi zasadami. Również zasadami związanymi z sytuacją polityczną - zaznaczył Piskorski.
Wśród osób, którym zaproponowano obserwację rosyjskich wyborów prezydenckich znalazł się eurodeputowany, szef Ligi Polskich Rodzin Sylwester Chruszcz. Jak powiedział, odrzucił zaproszenie, bo dowiedział się, że w misji może wziąć udział Leszek Miller.
Obecność Leszka Millera dyskwalifikuje wyjazd. Rozmawiałem z panam Piskorskim, ale myślałem, że będzie to szersze grono. Dopiero z mediów dowiedziałem się, że w misji ma uczestniczyć pan Miller. Nie chcę być kojarzony z tym środowiskiem. Powinni być zaproszeni także przedstawiciele innych partii - powiedział Chruszcz.
Piskorski powiedział, że rozmowy o wyjeździe do Moskwy toczyły się m.in. z Chruszczem, do którego - podobnie, jak w przypadku Millera - zostało wysłane wstępne zaproszenie.
Wystosowałem wstępne zaproszenia. Rozmawiałem ze środowiskami, które mają doświadczenie w obserwowaniu przebiegu wyborów, kontaktach ze Wschodem. A pan Chruszcz był obserwatorem w Rosji - mówi Piskorski.
Jak dodał, nie rozmawiał z przedstawicielami PO, ani PiS. Polska grupa ma być kilkuosobowa. Gdyby misja była szerzej zakrojona, byłoby możliwe doproszenie do jej składu jakiś innych polityków. (...) To mój arbitralny wybór - przyznał Piskorski.